Na STARych śmieciach
Uwaga!!! Poniższy tekst może zawierać i zawiera spore ilości faktów fabularnych pochodzących z filmu „Gwiezdne wojny VII: Przebudzenie Mocy”. Przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem, lub farmaceutą, gdyż każda z tych informacji może wywołać szereg psychofizycznych stanów od irytacji, po rozczarowanie. Innymi słowy: nie chcesz znać fabuły – nie czytaj. O czym mógłby być ostatni wpis tego roku, jeśli nie o siódmej części „Gwiezdnych wojen”? Gdy już umilkną uciszające, acz potrzebne, atyspoilerowe posykiwania, gdy opadnie entuzjazm wywołany faktem, że wreszcie mamy nową historię, bez powtórek i konfrontacji z kilkudziesięcioletnim kanonem, ludzie zaczną „Przebudzenie Mocy” traktować bardzo oschle. Nihil novi sub astris , powiedzą. Wszystko już było. I nie da się zaprzeczyć, że mają rację. Ale czy to źle? Co tak naprawdę uczynili twórcy filmu? To czego się współcześnie czytelnicy Cortazara spodziewają po lekturze „Gry w klasy”: że z tych samych elementów,