Posty

Wyświetlam posty z etykietą miasto

Wieża Szarańczy

Kilka tygodni temu Zadie Smith w wywiadzie udzielonym radiowej „Trójce” stwierdziła, że Anglicy to naród, który uważa, że mieszkać można wyłącznie we własnym domu. Najmniejszym i najciaśniejszym, byle miał osobne wejście od ulicy. Dzielenie z sąsiadami korytarza jest uważane za rodzaj piekła.     Spoglądając w tym kontekście na „Wieżowiec” Ballarda widzimy coś, co umyka w pierwszym czytaniu nam, dzieciom kamienic i peerelowskich blokowisk. Że sam wieżowiec jest piekłem. Wielopoziomowym, „odwróconym” piekłem z siódmym kręgiem położonym na dachu. Jednocześnie jest piekłem nie per se , lecz dzięki ludziom, którzy go zamieszkują.     Ballard wskazuje na pewien mechanizm nie nazywając go po imieniu. Ludzie są u niego szarańczą. Szarańcza jest miłym, zielonym świerszczykiem, póki żyje sobie samotnie, a najbliższa następna szarańcza mieszka za lasem. Ale jeśli szarańczy jest zbyt wiele i  zaczną się spotykać, ocierać o siebie, nagle zaczynają b...

Obszar nekropolitalny

Według tzw. Uniwersalnej Klasyfikacji Dziesiętnej biblioteki podzielone są na działy i poddziały oznaczone cyferkami, które składają się na liczby doskonale bibliotekarzowi mówiące, do czego daną książkę przyporządkować. I tak na przykład, dla wytrawnego i zapalonego bibliotekarza ciąg cyfr „821.162.1” jednoznacznie wskaże na „powieść polską”, zaś pojęcie „pozycja 69” nie skojarzy się z niewerbalnymi igraszkami ustnymi, lecz z „przemysłem i rzemiosłami budowlanymi; materiałami, elementami i robotami budowlanymi”. To dużo tłumaczy z zachowania niektórych deweloperów, których działania są głównie oralne i niepłodne.     A jeśli książka się nie daje jednoznacznie sklasyfikować, tym gorzej dla niej. Złośliwy bibliotekarz wciśnie ją jako „08” - varia . Lub, co najgorsze – jako „00”, czyli „ogólne podstawy wiedzy i kultury”. Wtedy gwarantuję, że nikt po nią nie sięgnie.     Ale ja chciałem mówić o „71” - „planowanie przestrzenne, urbanistyka, kształtowanie...

Urbanistyka nomadów, czyli wznoszenie Wieży Dubaj

Pułkownik przyjął mnie po kolacji. Siedząc na patiu, w bujanym fotelu, chaotycznie, ale z uwielbieniem zaczął wspominać te czasy. Mówił o amunicji, która nie nadchodziła, o padających z wycieńczenia koniach, o ludziach koloru ziemi, tkających w półsennym marszu niekończące się labirynty, o Saravii, który mogąc wmaszerować do Montevideo, ominął je i poszedł inną drogą, bo „gauczo lęka się miasta”. J. L. Borges „Powtórna śmierć” Pisząc o wieży Babel w kontekście konfliktu koczownicy-rolnicy postawiłem tezę, że Księga Rodzaju jest skażona przez ten pasterski punkt widzenia. Obrzydzenie koczowników do osiadłych ludów musi skutkować niechęcią do miast jako ukoronowania życia stacjonarnego. Podałem przykład wieży Babel jako takiego „przemyconego” do Biblii mitu, ale ślady tego trybu myślenia znaleźć można na każdym kroku.     Czy wiecie jakie miasto pojawia się w Biblii pierwsze? Nie Babel. Tym bardziej nie chaldejskie Ur. Otóż jest to Henoch, miasto założone przez Kai...

Kopanie szybu Babel

Najsampierw muszę wyjaśnić, że moje rozmyślania na tematy starotestamentowe nie mają charakteru antyreligijnego. Nie chodzi mi, by odzierać święte pisma z ich niezwykłości i sprowadzać do zbioru opowieści pod tytułem „Klechdy hebrajskie”. Raczej zauważam ich skomplikowaną genezę i naleciałości, które same w sobie są dla mnie fascynującym zabytkiem archeologii myśli i fabuł.     A teraz do ad remu .     Kogo Bóg uczynił nosicielami swojego Słowa? Koczowników. Skąd pewność w moim stwierdzeniu? Ano z pierwszej w historii sprawy kryminalnej, czyli zabójstwa Abla (Rdz 4,1-15). Przeczytajcie proszę uważnie. Kolejność jest taka: najpierw powiedziano, że Kain jest rolnikiem, zaś Abel – pasterzem. Potem, że każdy składał ofiary Bogu. Następnie, że Bóg nie chciał patrzeć na ofiarę Kaina, zaś ofiarę Abla przyjął. Dopiero gdy dochodzi do pierwszej rozmowy Kaina z Panem, Pan usprawiedliwia swą wzgardę wspominając coś o bliżej nieokreślonych grzechach Kaina. No i Ka...