Kontakt, ale jaki?
„ Sprawiedliwość i prawda”, rzekłem do rodaka On był pierwszym, co spytał: „dobrze, ale jaka?” K. Daukszewicz „Easy rider” Żeby doszło do kontaktu, potrzebny jest język. Nie ten śmieszny kawałek mięsa w ustach, ale pewien zespół wzorców i kodów opisujący rzeczywistość i nie tylko. Żeby doszło do porozumienia, czyli kontaktu najwyższego lotu, potrzebny jest język zrozumiały dla obu stron. Jak dowodzi historia cywilizacji Zachodu, sprawa jest nietrywialna, choć traktowana była na przestrzeni wieków częstokroć lekceważąco, bądź z właściwym nie tylko Zachodowi przekonaniem, że to nasz język winien być płaszczyzną porozumienia. Przypomina mi się fragment „Troi północy” Kossak-Szczuckiej, gdy Otto z Bambergu słucha o krnąbrnych Słowianach, którzy głusi są na ewangelizację. Pyta zatem, w jakim języku głosi się im Dobrą Nowinę. W odpowiedzi słyszy, że jedynych dwóch przez Boga uznanych za godne: po łacinie i niemiecku... Mam nadzieję, że każdy, kto się teraz uśmiechnął boki zrywa