Posty

Wyświetlam posty z etykietą van Gogh

Ars III: rozkmina o sztuce w pięciu obrazach prozą

Obraz
  Han van Meegeren - artysta czy ...? ( źródło ) Żeby ułatwić zrozumienie tego co chcę przekazać, podzieliłem tego posta na pojedyncze obrazy. Skoncentruj się, proszę, zwizualizuj je i uświadom sobie co dzieje się rzeczywiście, a co jest wynikiem przetwarzania w naszym umyśle przez filtry kulturowe. Nie śpiesz się. Przemyśl. Obraz 1: Fryderyk Chopin pisze swojego poloneza As-dur op. 53. (dla przypomnienia jak brzmi: https://www.youtube.com/watch?v=M8nqa_4JU0U ). Fryderyk siedzi w swoim salonie. Stół zawalony jest papierem nutowym. Kompozytor wypróbowuje różne frazy na fortepianie, szuka właściwych dźwięków i konsonansów. Zrywa się co jakiś czas i zapisuje na papierze ten zestaw dźwięków, które uznaje za satysfakcjonujące. Wreszcie kończy i przepisuje partyturę na czysto. Gra ten utwór raz jeszcze w całości. George Sand właśnie wróciła z miasta i słysząc nowy utwór klaszcze z uznaniem. Chopin jest zadowolony. Stworzył dzieło sztuki. Mówimy, że jest artystą. Obraz 2: ...

W malowanej gospodzie

Obraz
Jest rok 2018. Oskarowa gala, wśród filmów nominowanych w kategorii „Najlepszy długometrażowy film animowany” znajduje się „Twój Vincent” - jedyne chyba w swoim rodzaju dzieło, którego animacja realizowana była poprzez poklatkowe zdjęcia tysięcy obrazów olejnych malowanych przez przeszło setkę artystów. Wszystko stylu i kolorystyce obrazów Vincenta van Gogha, o którego ostatnich dniach życia opowiada film. Otwarta koperta, … and the winner is… , i pada tytuł disnejowskiej produkcji – „Coco”.    „Twój Vincent” pozostał bez statuetki. Cytując klasyka: „jak do tego doszło – nie wiem”. Nie widziałem „Coco”, ale widziałem już tyle filmów Disneya, że mogę mieć pojęcie o klasie tego filmu. Ja zasadniczo lubię animacje imperialne Myszy (oprócz ich „Gwiezdnych Wojen” w nowej odsłonie – za „Ostatniego Jedi” powinien paść co najmniej jeden wyrok skazujący), ale nie sądzę, żeby „Coco” było na poziomie „Króla Lwa”, czy choćby „Shreka”, bo minęły dwa lata i nikt o „Coco” nie mówi ...