Uciekła mi przepióreczka w pamięć
Jest w dniu dzisiejszym okrągła, dziewięćdziesiąta rocznica premiery teatralnej ostatniego dramatu Stefana Żeromskiego o tytule „Uciekła mi przepióreczka”. Zacznę od oświadczenia. Primo : nie cierpię Żeromskiego. Nudzą mnie jego powieści niepomiernie, a „Wiatr od morza” spowodował u mnie to, czego nie dokonał nawet Joyce – postawienia sobie pytania „co ja pacze?!” Secundo : niepłynność prozy Żeromskiego podkreślał opresyjny system edukacji narodowej, który zohydził mnie i moim kolegom wszystko, co jeszcze u Żeromskiego mogło wzbudzać minimalne choć zainteresowanie i sympatię. Nauczycielom ku przestrodze. Tertio : lubię słuchowiska. Te teatry wyobraźni z rozbudowaną scenografią dźwiękową, które pozwalają zatopić się w dźwiękach bez absorbowania wzroku. Audiobooki są jedynie cieniem dobrych słuchowisk. „Uciekła mi przepióreczka” to słuchowisko, na które natknąłem się przypadkiem, słuchając mojego ulubionego Programu 2 Polskiego Radia (tak, tak, rzucajcie już w