Słowo Dom znaczy Świat: S. Clarke „Piranesi”

Jak pewnie już podkreślałem, nie lubię brnąć w głównym nurcie mody. Czekam, aż opadnie przypływ zainteresowania i dopiero wtedy wchodzę w spokojne fale, oczyszczone z medialnego i reklamowego błota, które zostawiam za sobą, a brzegu. Dlatego gdy kilkanaście lat temu zachwycano się powieścią „Jonathan Strange i pan Norrell” Susanny Clarke, zdecydowałem poczekać z lekturą, aż ucichną głosy zachwytu. Niestety, nie zdążyłem jeszcze jej przeczytać. Za to zakupiłem i przeczytałem jej najnowszą powieść pt. „Piranesi”. I cóż mógłbym o niej napisać bez spoilerów? Wieloświat, dysocjacyjne zaburzenia osobowości, studium narodzin kultów, amnezja i rozważanie nad rolą pamięci jako rdzenia samoświadomości, okultyzm, policyjne śledztwo, nawiązanie do problemu platońskiej jaskini, a to wszystko w tempie andante haydnowskich kwartetów smyczkowych. Autorce wystarczyło na to 180 stron znormalizowanego maszynopisu. Ja na kolana padłem. Już dawno nie czytałem nic tak dobrego. I...