Człowiek z „Marco Polo”, cz. 2

K apitan J. N. Forbes dowodził poprzez terror. Ale właścicielom Black Ball Line, jego pracodawcom, odpowiadało, że mogą szczycić się szybkością i pewnością spedycji, mając za nic protesty załóg (nie było wtedy związków zawodowych, a i załogi dostawały premie za każdy rekordowy przelot, co łagodziło trochę sytuację), czy nawet pasażerów. „Marco Polo” Na żaglowcach przyjęto, że decyzję o postawieniu dodatkowych żagli, czy też zrzuceniu obecnie wykorzystywanych lub ich zrefowaniu (zmniejszeniu powierzchni) podejmował tylko kapitan. Kapitan Forbes był pod tym względem nieugięty. Zdarzały się delegacje pasażerów przynoszących petycje o zrefowanie żagli w obawie o życie. Zdarzały się niesubordynacje oficerów wachtowych, którzy ryzykując karierę nakazywali zrzucanie lub refowanie żagli, gdy kapitan spał. Dla zabezpieczenia się przed taki praktykami Forbes zapinał fały (liny do wciągania i zrzucania żagli) na kłódki. A gdy i kłódki mu rozbijano, sypiał na pokładzie, przykryty pledem...