Good Ole Vampyres – wieczór trzeci: dewampiryzacja według Lumleya
Gdy znamy genezę i
przebieg choroby, przejdźmy do jej leczenia. Jak wampira utłuc?
Samo zabijanie wampirów
mogłoby stanowić odrębną gałąź wiedzy. Sposobów na pozbywanie
się wampirów od Juraty po Sołuń jest setki. W cyklu „Nekroskop”
możemy dowiedzieć się precyzyjnie czym się pozbywać klienta i
dlaczego.
Po pierwsze – kołek.
Kołek wbity w serce nie
zabija ani wapira-pasożyta, ani nosiciela, ale unieruchamia
pasożyta. To dość ważne. Bez unieruchomienia nie będziemy mogli
wykonać następnego kroku. No chyba, że wykorzystujemy ogień lub
światło. Ale wtedy też zdecydowanie lepiej, gdy wampir się nam
nie rusza.
Kołek musi być z
drewna. Chyba autor nie posunął się do analizy dlaczego właśnie
drewno, a nie na przykład obsydian (jak przeciwko Innym z „Pieśni Lodu
i Ognia”), ale dokładnie opisał, jak wampir radzi sobie z
metalem:
Strzęp nie był
większy od szczenięcia, ale miał ohydny kolor i kształty rodem z
koszmarnego snu. Właściwie, nie kształty, a ich potworne zarysy.
Mógł być ślimakiem, płodem, jakimś dziwacznym smokiem. Wił się
w świetle, wysuwając ruchliwe palce i jedno oko. Potem pojawiła
się paszcza o krzywych, ostrych ząbkach. Oko było miękkie i
wilgotne od śluzu. Rozglądało się, a paszcza kłapała.
(…)
— Vrykoulakas,
vrykoulakas! — rozwrzeszczeli się greccy kapłani. Mimo iż
zaledwie garstka wiedziała, co znaczy to słowo, w sali zapanował
wściekły popłoch. Kobiety wrzeszczały, mdlały, wszyscy uciekali
od wielkiego stołu, goście tłoczyli się przy drzwiach. Przyznać
jednak należało, że Grecy wiedzieli, co trzeba robić. Jeden z
nich złapał za sztylet i przygwoździł potwora do stołu. Ten
natychmiast spłynął z ostrza jak woda. Kapłan przybił go po raz
wtóry.
— Przynieście
ogień, spalcie to! — krzyczał.
B. Lumley „Nekroskop 2:
Wampiry”
Ogień
jest najważniejszy.
Ogień
jest tu zawsze na końcu procedury. Ale warto wcześniej wampira,
między unieruchomieniem a spaleniem, pociąć na kawałki. Najlepiej
zaczynając od odcięcia głowy. Nawet nienaturalna moc regeneracji
wampira nie pomoże w wyhodowaniu nowej głowy do czasu spalenia.
Pamiętaj
zatem: drewniany kołek w sercu unieruchamia pasożyta, odcięcie
głowy neutralizuje nosiciela. Potem palimy. Jak najszybciej.
Krzyż.
Krzyż
nie działa u Lumleya. I to już od pierwszego tomu zostało
wytłumaczone przez pewne zaszłości historyczne i animozje
sięgające którejś krucjaty. Krzyż nie jest dla wampira symbolem
potęgi, lecz raczej wspomnieniem focha. Ale za to dosyć konkretnie
działa imię Yog-Sothotha opakowane w bełkotliwe zaklęcia. Więc
nie jest tak, że świat wampirów jest oderwany od jakiejkolwiek
religii, czy mitologii.
Czosnek.
I od razu srebro.
Zajrzyjmy
do źródła:
Więcej
okoliczności sprzyjało Lardisowi. Na przykład, wampiry śmiertelnie
bały się srebra. Działało ono na ich organizm podobnie jak ołów
na ludzki. Lardis odkrył u zachodnich podnóży niewielkie złoża
tego rzadkiego metalu. Groty strzał łuczników kazał pokryć jego
cienką warstwą. Poza tym, cała broń, którą mieli do dyspozycji
posmarowana była sokiem z czosnku. Jego woń mogła na wiele godzin
sparaliżować wampira. Powodowała nie kończące się torsje i
rozstrój nerwowy, trwający nawet kilka dni.
B.
Lumley „Nekroskop 3: Źródło”
Pominę
to jak sobie wyobraża autor wpływ ołowiu na organizm ludzki.
Zasadniczo nie powoduje on gwałtownych objawów, chyba, że dozowany
jest w kilkugramowych porcjach miotanych za pomocą broni palnej, ale wtedy
konsekwencje są raczej urazowe, mechaniczne, niż biochemiczne.
Reasumując: lumleyowskie wampiry są ze swej natury paradoksalnie podobne
kreaturze Frankensteina. Nie dlatego, że są sztucznie wyhodowane,
bynajmniej. Dlatego, że pomijając marginalne znaczenie inwokacji do
Yog-Sothotha, wampiry są w pełni wytłumaczalne biologicznie i
fizycznie. Nie są nadprzyrodzone, tak jak nie jest nadprzyrodzony
stwór Victora Frankensteina. Są po prostu innymi zwierzętami. Ba,
jeśli wziąć pod uwagę ich bagienny rodowód ze Świata Za Bramą,
moglibyśmy nawet zaliczyć je do... kosmitów.
Komentarze
Prześlij komentarz