Zagłada domu z ogródkiem
i zeszli na ziemię, by wzmocnić ich szeregi Takim cytatem (skąd?) zaczyna się najbardziej niezwykły film, jaki miałem okazję od kilku lat obejrzeć. Kilku ludzi: mężczyzna z rewolwerem i psem u boku, ksiądz ze strzelbą i młodzieniec z własnoręcznie wykonaną stalową piką, idą do lasu z ewidentnym zamiarem wytropienia i zabicia dziwnych ludzi mieszkających pod ziemią. Ci uciekają. Obserwujemy jednego z nich, jak w podniszczonym garniturze i brudnej koszuli, z patriarchalną brodą i długimi siwymi lokami szuka domu, w którym mógłby się odświeżyć. Znajduje go: z powodu nieudanego fortelu gościa, gospodarz bije go do nieprzytomności. Ale czy nieudanego? Dręczona wyrzutem sumienia gospodyni znajduje włóczęgę i... już jest tylko dziwniej. Pierwotnie chciałem dać tytuł „Zagłada domu van Schendel”, by jeszcze bardziej podkreślić podobieństwo do opowiadanie E. A. Poego, lecz zauważyłem, że samo nazwisko rodziny nic tu nie znaczy. Przewija się tylko na początku. Są to po p