Posty

Wyświetlam posty z etykietą humoreska

Zmagania z życiem: gazomierz

Obraz
 Żadna fikcja i stosowana ideologia czystej formy nie dościgną życia. Zamiast nurzać się w tekstach, obrazach, symbolach i dociekaniach filozoficznych, chciałem w tym tygodniu podzielić się nieco zbeletryzowaną wersją prawdziwego opisu wypadku z panem z gazowni.  Indżoj! GAZOMIERZ Wracając z pracy znalazłem w skrzynce pocztowej ogłoszenie o wymianie gazomierzy. Bezpłatnej, jak to podkreślono. Już miałem sarkastycznie podziękować w myślach wielkodusznej spółce gazowniczej za dar przyrządu pomiarowego, który służy przecież jej, a nie mnie, ale przypomniało mi się kim jest czytelnik modelowy tego zawiadomienia i ogarnął mnie przelotny smutek. To co w zawiadomieniu było najważniejsze, to data i godzina planowanego przedsięwzięcia – przyszły czwartek między dziewiątą a jedenastą – akurat wtedy, gdy miałem poranną zmianę. Szybka wiadomość do żony: Aurelian: [ Hej, jesteś w przyszły czwartek rano w domu? ] Berenika: [ Nie ] Szybko poszło. No dobra, przechodzimy do następnego...

Złe królowe

– Wiesz – rozpoczęła królowa drżącym głosem, – to straszne co się ostatnio dzieje na świecie. Tyle się słyszy o tych wszystkich zamachach, przewrotach, zdradach, rewolucjach… Ciężko być monarchą w tych czasach. Królowa przytknęła drżącą ręką papierosa do ust. Rozbieganym wzrokiem powiodła po całej komnacie zatrzymując w końcu spojrzenie na kredensie w rogu. – Ale też i arystokracja nie jest bez winy, wiesz? – kontynuowała. – Te skandale obyczajowe! Ponoć królowa Krety spółkowała z bykiem, słyszałeś o tym pewnie? To chyba przez te narkotyki. Nasza klasa społeczna jest szczególnie mocno narażona na pokusę narkomanii. Wszystko nam wolno, nikt nam nie podskoczy, a z drugiej strony stres wywołany odpowiedzialnością za losy kraju… Słyszałam ostatnio o takiej jednej królowej, co siedziała cały dzień gapiąc się w lusterko i pytając go, czy jest najlepszą laską w całym królestwie. I podobno słyszała, jak jej lustro odpowiadało, wyobrażasz to sobie? A pewnego razu zaczęło jej mówić, że j...

Czynienie wiosny jaskółkami

Jedna jaskółka wiosny nie czyni. To banał. Ale jako człek techniczny zacząłem zastanawiać się ile jaskółek potrzebnych jest do przegonienia Zimy? No i jakoś wtedy tak wyszło: CZYNIENIE WIOSNY JASKÓŁKAMI Gdy rzucam pierwszą w objęcia zimy Wiem, wbrew nadziei, że wiosny nie uczyni. Kiedy zaś druga w mróz nieba się rzuca, Kra w rzece pęka, krew w żyłach porusza, Słońce się falą rozlewa po murach, Gdy trzecia jaskółka ostrzy swe pióra. Następne hardo patrzą zimie w oczy, A ona z ran bladych krokusami broczy. Na mroźnym licu jak łza - wody kropla, Gdy z odrętwiałej dłoni wypadają sople. Dwunasta wnet śnieżną chmurę przebija, Zaś kolejny dywizjon czarny szyk rozwija. Ognikami pąków już gałęzie płoną, Na stosie popielnym, gdzie królowa mgieł kona. A choć śród lodu wybuchła już wiosna, Wciąż armie jaskółek czekają na rozkaz... PS. Za moim oknem w tym roku taka była zima, że dały by jej radę trzy jaskółki. Czy możemy już uznać...

Młynarz, zbój i niewidzialna ręka rynku

Młynarz Franciszek wracał przez las piaszczystym gościńcem na grzbiecie zmęczonego osła. Biedne zwierzę w jukach taszczyło jakieś paskudne klamoty, które obijały się i brzęczały irytująco przy każdym kroku. Prawdę powiedziawszy, to nie sposób było utrzymać irytacji przez kolejny dzień wędrówki, więc obaj podróżnicy – apatyczny osioł i frasobliwy jego pan – ignorowali ten klekot i brząkanie tak, jak rybacy ignorować zwykli szum morza. Osioł po prostu człapał w brudnym piachu średniowiecznego gościńca z całkowitą obojętnością. Aczkolwiek trzeba było rzec, że przy młynarzu wyglądał jak gimnazjalista po dopalaczach. Franciszek miał minę tak smutną i zrezygnowaną, jakby właśnie się dowiedział, że jako jedyny człowiek przeżyje apokalipsę tylko po to, żeby miał po niej kto posprzątać. I gdy już wydawać by się mogło, że nasz podróżnik winien trafić do Księgi Rekordów Guinnessa jako najnieszczęśliwszy człowiek świata, z zarośli przydrożnych wyskoczył nań zbój.     Zbój z k...