Posty

Wyświetlam posty z etykietą społeczeństwo

Śpiulkolot a sprawa polska

Obraz
Młodzieżowym słowem roku 2021 w plebiscycie PWN został śpiulkolot . W internetach szambo wywaliło jak większy gejzer na Islandii.   ( źródło )   Nie zamierzam przeprowadzać tu analizy socjologicznej dotyczącej kto głosował na to słowo, dlaczego podobało się millenialsom, za to młodzież nie chciała głosować, ani czy ten plebiscyt ma sens. Zamierzam powiedzieć o sobie. Egocentryk, jak zawsze, prawda?    Gdy zobaczyłem pierwszą dziesiątkę słów przed finałem, to od razu wskazałem na „śpiulkolot”, bo z całego zbioru ( naura, cringe , sus, twoja stara, essa ) było najbardziej kreatywne. W dodatku niektóre z tych słów są już chyba schyłkowe względem ich popularności w poprzednich latach (jak cringe i sus ), a taką twoj ą star ą , to – parafrazując bohaterów epizodu filmu „Hi-Way” - chyba jeszcze ich starzy do sieci na liczydle puścili. Wystarczy sprawdzić kiedy Łukasz Jedynasty nakręcił film „Twoja Stara, Baśń”, który na samym YT obecny jest już od dziewięciu la...

O wykręcaniu ludziom numerów

Obraz
„Wykręcić komuś numer” to inaczej sprawić kłopot. Jakie jest pochodzenie tego związku frazeologicznego, to temat na inną rozmowę. Tematem dzisiejszego postu jest przedstawienie jak fikcyjne numery telefoniczne uprzykrzają ludziom życie.     Być może słyszeliście kilka miesięcy temu o problemie numeru z serialu „Squid game”. W pierwszych odcinkach pojawia się tam wizytówka tajemniczej organizacji, która oferuje grubą gotówkę w zamian za wygrane w dziecięcych grach. Oglądając ten serial w wersji obecnej, można zwrócić uwagę, że numer jest sześciocyfrowy. Długość, która byłaby wystarczająca w przypadku Monako czy Bhutanu, zdecydowanie nie przystaje do Korei Południowej. Otóż ten numer musiał zostać wyedytowany cyfrowo po rozpoczęciu emisji filmu. Oryginalnie numer był ośmiocyfrowy. Gdy dodało się do niego prefiks koreańskiej sieci komórkowej: 010, utworzyć można było pełen numer telefoniczny… który należał do pewnej kobiety niezwiązanej z filmem. Kobieta ta została zbo...

Czarna dziura Babel i siły pływowe

Obraz
  Zawsze tracimy jakieś części języka. Gramatyczną liczbę podwójną, czy słowa takie jak tromtadacja , które pojawiają się i giną, basowanie , które opuszcza nas po kilkuset latach, lub bruszenie , które żyje tylko w ciekawostce związanej z „Księgą Henrykowską”. Fa da ha! Porzuć to bez żalu! Można byłoby zawołać za podmiotami lirycznymi staroarabskich kasyd (które też odeszły), gdyby nie fakt, że chyba nam zaczynają uciekać słowa będące całkiem niedawno w normalnym obiegu.    „Zabawa na sto fajerek” - taki frazeologizm znałem ze swojego, wydaje mi się, że całkiem nieodległego, dzieciństwa. Konia z rzędem temu, który wie czym była fajerka i jak się nią można bawić. Drugiego konia z rzędem temu, który wie, czym jest koń z rzędem i dlaczego stał się synonimem wysokiej nagrody. Ale konie i fajerki mają swoje znaczenia, które da się uchwycić.    W szesnastym numerze magazynu „Biały Kruk” (kwiecień-czerwiec2021) , w całości darmowym i ogólnodostępnym ...

Rewers: uwaga numer 420

Obraz
  Czy nie mógłbym sobie wyobrazić, że ludzie dookoła mnie są automatami, nie mają świadomości, chociaż ich sposób postępowania jest taki sam, jak zawsze? – Gdy sobie to teraz – sam w moim pokoju – przedstawiam, to widzę tych ludzi, jak z nieruchomym wzrokiem (niczym w transie) oddają się swym czynnościom – pomysł trochę niesamowity. (…) L. Wittgenstein „Dociekania filozoficzne” uwaga 420 (tłum. B. Wolniewicz) Skoro z takim fasonem możemy uczłowieczyć chatboty i automaty rozmówne, to czy jesteśmy w stanie zadziałać w drugą stronę i uprzedmiotowić człowieka? Sprowadzić swoje postrzeganie go do relacji ja – automat?    Szybciej, niż nam się wydaje.    Co determinuje w nas postrzeganie interlokutora jako człowieka? W naiwności swojej A. Turing zapostulował test polegający na konwersacji pisemnej. Jeśli w ciągu pięciu minut rozmowy jedna trzecia „sędziów” oceni błędnie rozmowę z maszyną jako rozmowę z człowiekiem, test zostanie zaliczony. Nie...

Play it again, Siri

Obraz
C hyba każdy z widzów filmu „Zróbmy sobie wnuka” parsknął śmiechem, gdy bohaterka, Zosia Tuchałowa, prosta dziewczyna ze wsi, naciska przycisk sygnalizacji świetlnej, nachyla się do niego i mówi „To ja, Krysia Tuchałowa… Zielone poproszę”. A jeśli nie, to chwilę później, gdy światło zmienia się na zielone i Krysia wkracza na przejście dla pieszych… by zaraz zawrócić i powiedzieć do przycisku „Dziękuję!”. Oczywiście, traktowanie urządzeń technicznych jako bytów podobnych człowiekowi nie jest wynalazkiem naszych czasów. Jednym z wyznaczników tego zjawiska jest nadawanie imion. Jeśli kojarzysz pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju, to pewnie zdajesz sobie sprawę, jak ważne jest posiadanie imienia, ale także to, kto komu imię nadaje (nadanie imienia jest znakiem dominacji). Rzecz mająca imię, ma o wiele wyższy status, niż ta imienia nie posiadająca – co innego jakaś bezimienna góra, a co innego ta o imieniu Olimp. Przedmioty wykonane ręką ludzką mają swe imiona od tysiącleci - „Argo”, stat...

O pochodzeniu biegów wirtualnych

Obraz
W dzisiejszych czasach, gdy życie społeczne toczy się w tak zwanym „reżimie sanitarnym”, organizacja masowych imprez biegowych jest mocno utrudniona. Początkowo zdało się, że nawet niemożliwa. Odwołanie-łamane-na-przeniesienie marcowego półmaratonu gdyńskiego, który ma rangę mistrzostw świata, w pewnym sensie stanowiło punkt krytyczny. Biegacze i organizatorzy, chcąc wybrnąć z impasu, umyślili w pewnym momencie formułę biegu wirtualnego. Co to oznacza: biegacz rejestruje się do biegu on-line, danego dnia rusza na bieg dowolną trasą, przebieg rejestruje aplikacją. Przebieg następnie przekazuje sieciowo do organizatora, który może na tej podstawie określić ile osób biegło, kto przybiegł w jakim czasie i może ustalić ranking w danej grupie wiekopłciowej. Na koniec wysyłane są uczestnikom medale ukończenia wyścigu. Wszystkim, którzy ukończyli.     Chwila dla salgaryzmu: w 2020 roku najczęściej jest wykorzystywane Endomondo – informacja dla czytających ten post w późniejszy...

Pamięci budowniczych Artemizjonu

Obraz
  Źle uczymy historii.     W roku 212 p.n.e. Rzymianie ostatecznie przełamują obronę Syrakuz. Nieznany z imienia legionista zabija Archimedesa, który do ostatnich chwili zajęty jest problemami matematycznymi, toteż woła przed śmiercią: „Nie zamazuj moich kół!”.     To bardzo dziwna rzecz, można powiedzieć, że wręcz odwrotna do tego co dzieje się z historią w skali makro: znamy nazwisko i dokonania ofiary, a nie jego zabójcy.     Zazwyczaj jest odwrotnie. Napoleon, Hitler, Stalin, Aleksander „Wielki”, Saldyn, Czyngis-chan. Tych postaci nie trzeba przedstawiać. Wyryły się w naszej pamięci strugami krwi i wypaliły pożogami wzniecanymi przez wojsko. A kim byli Pierre Lescot, Claude Perrault i Pierre Fontaine? Coś Ci chodzi po głowie, że pisali bajki? Blisko. To tylko kilku z wielu architektów, którzy projektowali i czuwali nad budową pałacu w Luwrze. A kogo się wspomina w kontekście tego pałacu? Despotycznego króla, w dodatku loku...

Kultyści

Obraz
Dawno temu, dzieckiem będąc, czekałem na pokrytym skajem krzesełku w salonie fryzjerskim, aż fryzjerka skończy strzyc któreś z moich rodziców i ja zasiądę w wielkim (tak go ówcześnie postrzegałem), popękanym fotelu. A tymczasem czytałem leżące na stoliku gazety. Umówmy się: wielkiego wyboru nie było. Ale wychodziło wtedy czasopismo „Przekrój”, w którym rozumiałem część artykułów (teraz wychodzi podobne, choć słabsze, noszące ten sam tytuł) . I zdarzył się tam artykuł, który dotyczył utworów zwanych „kultowymi”.     Autor tegoż artykułu starał się odpowiedzieć na pytanie: co sprawia, że dana książka lub film stają się kultowe. Zapamiętałem jedną z jego tez, że o kultowości świadczy to, że fani danego utworu mówią do siebie cytatami z utworu. Dotyczyło to zwłaszcza powieści „Pod wulkanem” Malcolma Lowry’ego, której fandom miał się rozpoznawać wzajemnie za pomocą takich właśnie cytatów. Autor wspomina, że nie dochodziło do jakichś dodatkowych interakcji, zadzierżgiwan...

Miłosne dotknięcie nowego wieku

Obraz
Z afisza patrzy na mnie Joaquin Phoenix z januszowym wąsem. Prawdę powiedziawszy, gdybym nie wiedział o czym jest ten film, stwierdziłbym, że Phoenix wcielił się w postać Flandersa z „Simpsonów”. A tymczasem jest to najlepsze nietechniczne SF od czasów filmu „Gat t aca. Szok przyszłości ”. Podobnie jak tam, przyszłość zaznaczona jest na marginesie. Nie ma latających samochodów, kosmolotów, androidów bojowych. Mamy za to długie ujęcia w dużej mierze oparte o wąs głównego bohatera, Theodore’a Twombly (tak się nazywa postać, w którą wciela się Phoenix). Mamy ambientową muzykę Owena Palletta i ansamblu Arcade Fire oraz seksowny, skrzypiący kontralt Scarlett Johansson, która użycza głosu sztucznej inteligencji (zwanej tu po prostu systemem operacyjnym) o imieniu Samantha. Od tego miejsca UWAGA: wysokie natężenie spojlerów O czym jest film? Z jednej strony o zagubieniu człowieka w cywilizacyjnej bańce, w której wszystko jest proste. Theodore rozwodzi się z żoną, al...

Władza czwarta i piąta: kultura przemocy

Wbrew pozorom nie będzie o polityce. Ale będzie o władzy, medialnej i ekonomicznej. Będzie o sile, przemocy i sterowaniu.     Do tej pory pamiętam scenę z „Dyskretnego uroku burżuazji” Buñuela, gdy Don Rafael Acosta, grany fenomenalnie przez Fernando Reya, tłumaczy terrorystce z Rewolucyjnej Armii Dzieciątka Jezus, że „przemoc nie jest żadnym rozwiązaniem”. Terrorystka nie oponuje, gdyż don Acosta trzyma przy jej twarzy rewolwer.     Różne są poziomy hipokryzji i różne są rewolwery. Ostatnio wprowadzono do prawa karnego pojęcie „przemocy ekonomicznej”, gdy jedna ze stron w małżeństwie jest znęca się psychicznie nad drugą wykorzystując jej uzależnienie ekonomiczne od siebie. Jakoś od razu pomyślałem, że w małżeństwie to jest przemoc, a w pracy to już zwyczajna kultura korporacyjna. O statusie państw PIGS nie wspomnę. Ale obrazkiem jeszcze lepszym są stosunki panujące między bankami a klientami. Klient przychodzi do banku po kredyt, bo chciałby móc godnie ...

Dobór nienaturalny

Nie wspomnę kto, może Dawkins, wykoncypował równoległość zachowań genów i pewnych jednostek informacyjnych, które nazwał memami. Wskazał, ze jedne i drugie „walczą” o swoje nisze, które zapełniają samoreplikującymi kopiami. Aby wspomóc jakoś zajmowanie tych nisz geny konstruują sobie pewne opakowania , czy też wehikuły w postaci organizmów. Okazuje się, że wyższe organizmy urządzają sobie nisze na niższych organizmach (drapieżcy) a niższe – na wyższych (pasożyty). Ciekawe.     W memetyce jeszcze nie dorobiliśmy się takich klasyfikacji jak w biologii, ale dzięki tej ostatniej możemy już z daleka ujrzeć pewne prawidłowości.     Oto Adam Smith w swoim „Bogactwie narodów” odwołuje się do konieczności edukacji, argumentując, że naród edukowany mniej podatny jest na uniesienia i zabobon, który często ciemne narody zaburza.     Niby racja. Powszechność druku rozwiała pewne zmory, które motały ciemne zasłony wokół tak oczywistych rzeczy, jak przeka...

Konkluzja wujka Staszka #4: Sztuka w cieniu cyca

W Krakowie rozpoczęła się kolejna edycja festiwalu Unsound. Jest to jedna z najważniejszych imprez tego typu w Europie. Wielkie święto muzyki eksperymentalnej, radykalnej w swym poszukiwaniu granic i nowych terytoriów. Nawet więcej niż tylko muzyki – Sztuki Eksperymentalnej i Zmuszającej Do Myślenia, gdyż kooperacja Jana Klaty i V/Vm w postaci spektaklu „Ubu Król” w reżyserii pierwszego i oprawie muzycznej drugiego to Sztuka. Dla chętnych: 19.10.2014 w Teatrze Starym. Szkoda, że mnie to minie.     Ale któż prócz małe garstki zapaleńców wie, że startuje Unsound? Garstka słuchaczy PR2, którzy zauważyli krótkie wypowiedzi promocyjne pani dyrektor festiwalu. A tymczasem o Unsound dwa lata temu pisali wszyscy. Jako przykład podam dwa fragmenty artykułów: 400 tysięcy złotych przekazało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego na dofinansowanie Unsound Festival w Krakowie. Tymczasem okazało się, że jedną z gwiazd festiwalu będzie amerykański zespół aTelecine, w którym ...

Kontekst Oscara P.

Ponoć kiedyś Stańczyk założył się o to, jaki fach jest najpowszechniejszy w Polsce i twierdził, że jest nim lekarz. Ponieważ lekarz dyplomowany był w owych czasach równie rzadko spotykany co dziś zdun czy szewc, więc zakład został przyjęty i sromotnie przegrany dzięki fortelowi królewskiego trefnisia, który przechadzając się z obwiązaną twarzą po Kleparzu zebrał w godzinę dwa tuziny rozmaitych kuracyj na ból zęba.     W dniu dzisiejszym trudno byłoby wskazać jaki zawód byłby powszechniejszy: stylistka, komentator sportowy, czy autorytet moralny? Wydaje mi się, że jednak byłby nim polityk. Ale jakiś specjalistyczny: ministrowie finansów, spraw wewnętrznych, administracji, rolnictwa i infrastruktury płyną ulicami szerokimi potokami, wydając nieustannie wytyczne do ustaw i rozporządzeń, których nikt nie uchwali i nie ogłosi, mimo że od ręki uzdrowiłyby kondycję państwa. No i właśnie dlatego nie będę pisał o polityce.     Ale zdarzają się od czasu do czasu s...

Konkluzja wujka Staszka #2: gęsi i pawie

Wiem, że dziś wszyscy twoi fani zhejtują mnie na fejsie (...) Adam Sztaba Nie mogę podskakiwać totalitarnym ochlokraktom, którzy twierdzą, że się nie znam i język ma ewoluować. Ale nie potrafię klęknąć i skamleć poddańczo niczym Rada języka Polskiego. Mogę to skomentować słowami Reja i Słowackiego: „niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, lecz pawiem narodów są i papugą”.