Bańki pełne lemingów
Jesienią 2014 roku kanadyjska wersja serwisu iTunes w wyniku błędu „opublikowała” rzekomy utwór Taylor Swift pt. „Track 3” („Ścieżka 3” lub „Utwór trzeci”, jak wolisz), którego zawartością było jedynie osiem sekund białego szumu. I pewnie nie byłoby o czym pisać, gdyby nie fakt, że bardzo szybko utwór ten osiągnął czołowe miejsce na liście najlepiej sprzedających się piosenek tamtejszej filii serwisu. Sprzedających. Bo za prawo do jego wysłuchania należało zapłacić ponad dolara. Pisano o tym dość dosadnie w Time , w Altpress i Slash Gear . Niczym refren pojawia się refleksja, że fani TS kupią absolutnie wszystko, co będzie sygnowane przez ich idolkę. No cóż, życie. Nic nowego. Zastanowił mnie jeden aspekt tego zdarzenia: Dlaczego fani wybierali ten właśnie kawałek spośród kilku utworów, które tamtego dnia się pojawiły (m. in. „Welcome to New York”, opublikowany w tym samym czasie i znajdujący się na podium za feralnym „Track 3”)? Dlaczego więcej pieniędzy spłynęło w