Posty

Wyświetlam posty z etykietą koncert

Od niego do wieczności

Obraz
  Nick Cave w gliwickiej Arenie ( źródło ) Just breathe! Just breathe, just breathe, just breathe! Po prostu oddychaj!     Nie zliczę ile razy Nick Cave wyszeptał, wypowiedział, wykrzyczał i wydyszał tę mantrę w czasie sierpniowego koncertu w gliwickiej Hali Arena. Ale chyba była taka potrzeba, bo koncert The Bad Seeds był doprawdy zapierający dech w piersiach.     Nie będę udawał, że jestem specjalistą w zakresie twórczości Australijczyka. Podobnie jak większość, kojarzyłem głównie pławienie Kylie Minogue w teledysku do „Where the Wild Roses Grow” i zmysłowy z taniec z PJ Harvey w klipie do „Henry Lee”. Jeśli do tego dorzucić pobieżną znajomość kilku „radiowych” utworów zespołu, z którym Nick Cave gra od 1984 roku, to właściwie nie wiedziałem nic. Oprócz tego, że idę na koncert Legendy.    Zacząłem od sprawdzenia setlisty. Jedną z najważniejszych zdobyczy internetu nie jest Instagram ...

W Królestwie Zachodzącego Słońca

Obraz
     Pisząc tego posta jeszcze nie do końca mogę się otrząsnąć z wrażenia nierzeczywistości ostatniej doby. I takie chyba winno być to doznanie – misteryjne, pozarealne, przenikające do szpiku duszy.    Ja wiem, że koncert Dead Can Dance to nie Eleusis, ani nawet spektakl Gardzienic, ale jednak, gdy zabrzmiały pierwsze tony utworu „Yulunga” i Lisa Gerrard zaczęła śpiewać, przeszły mnie dreszcze, jakich nie dostarczy mi nigdy żaden ASMR. Ale od początku.   Jak widać z oryginalnej daty na bilecie, cierpliwość jest cnotą...   Nie bywam ostatnio na koncertach. Też prawda, że koncerty się ostatnio nie odbywały zbyt często. Dmuchając więc na zimne przybyłem do łódzkiej Areny zdecydowanie przed czasem i to całkiem celowo. Zebrany na godzinę przed otwarciem obiektu tłumek wydał mi się cokolwiek zabawny. Były wytatuowane typy, ogolone i z brodami, w czapeczkach, kapturach, krótkich spodniach, dziwnych gaciach przypominających piżamy, dziewczęt...