Posty

Wyświetlam posty z etykietą tłumaczenia

Takie coś z drugiej strony lustra

Obraz
Już wspominałem, że konfrontacja języków, zwana tłumaczeniem, jest (moim zdaniem) konfrontacją systemów opisu.      Gdy mamy do czynienia z jednym językiem sprawa jest prosta. Nadawca (Autor) o czymś myśli a Odbiorca (Czytelnik) chce myśleć o tym samym. Oczywiście efekt jest taki, że myśleć o czymś bardzo podobnym, ale nie tożsamym. Tak jak grafika JPG nie jest dokładnie obrazem zapisanym w tym formacie, ale czymś bardzo do nieco podobnym, albo muzyka zapisana w formacie MP3. Ale są one na tyle wierne, że w obrazie JPG odróżnimy „Ostatnią Wieczerzę” Michała Anioła od zdjęcia z ostatniej imprezy urodzinowej, a w pliku MP3 – finał IX symfonii Beethovena od „When the Levees Breakes” LED ZEPPELIN. To wystarczy.     Schody zaczynają się, gdy po drodze wchodzi nam zmiana z jednego języka na drugi i pojawia się tłumacz. Tłumacz jest jednocześnie Odbiorcą i Nadawcą, Czytelnikiem i Autorem, czego się często nie dostrzega. Musi najpierw tekst przeczytać ...

Traktat o kupowaniu jabłek

Obraz
Teoretycznie tłumaczenie z obcego języka jest proste: pokazujemy sobie ten sam przedmiot i nazywamy go, każdy w swoim języku. Ja powiem „jabłko”, Willy powie „apple” i już. Jeśli będę chciał kupić czerwone jabłko, to pokażę kilka przedmiotów, które łączy cecha koloru czerwonego. I ustalimy, że moje słowo „czerwony” jest jego słowem „red”. Ile tych jabłek, to już pokażemy sobie palcami. Ten model komunikacji nazwać możemy „turysta na bazarze”. Jest on tak prosty, że niektórzy z naszych stonkowiczów all-inkluzywnych napełniają się mniemaniem o swym talencie językowym, niczym wanna ciepłą wodą. Ale są rzeczy, których pokazać nie można. Proszę, pokaż „nostalgię”. Krzywisz się? Wzdychasz? Głód czujesz? Ha, teraz spróbuj ten kalambur pokazać komuś, kto Cię nie zna. Ciekawe ile czasu będzie potrzebować do zgadnięcia odpowiedzi?     A teraz przechodzimy poziom wyżej: proszę pokazać „empiryzm”. Szach mat.    Do przekazania pojęć tak zaawansowanych, tak abstrakcyjny...

Beduini z Saint Germain

Teoretycznie tłumaczenie z obcego języka jest proste: pokazujemy sobie ten sam przedmiot i nazywamy go, każdy w swoim języku. Ale przekład słowo-na-słowo nie wyczerpuje problemu (czego dowodem stan obecny Google Translate i jakość tłumaczeń handlowych). Jest o wiele więcej elementów. Jest gramatyka. Jest kontekst wypowiedzi. Jest kontekst kulturowy (którego najłatwiejszym elementem są idiomy). No i jest struktura tekstu. O czym przekonałby się Adam Mickiewicz, gdyby mógł teraz zajrzeć na wykłady z arabistyki.     Przebywając w Paryżu, Mickiewicz zetknął się z francuskimi przekładami poezji arabskiej, w tym tej okresu dżahilijji , czyli niewiedzy , która panowała przed przyjściem Proroka. Mówiąc bardziej naszym językiem: chodzi o okres przedmuzułmański. Wykształciła się wtedy pewnego rodzaju figura kulturowa wojownika nazywanego suluk, podobna europejskiemu etosowi błędnego rycerza. Chodzi o samotnych wojowników, najlepiej nieszczęśliwie zakochanych, skłóconych z ple...

Pies imieniem Brutus

Czy zwróciliście kiedyś uwagę jak wiele psich imion pochodzi od postaci rzymskiej historii? Pomijam tu kultowego Reksia, który pochodzi od funkcji rex , czyli króla. Zresztą Reksów teraz jakby mniej. Za to na trawnikach co rusz słychać, gdy przywoływany jest Cezar, Nero, czy Brutus. Ponieważ psie imię winno mieć dwie sylaby i w jednej z nich głoskę „r”, rzymskie imiona są jakby najbardziej predestynowane do nadawania ich sympatycznym czworonogom.     Choć gdybym miał być purystą, to musiałbym stwierdzić, że Cezar nie było imieniem, lecz przydomkiem Gajusza z rodu Juliuszów. I – ciekawostka – Cezar nie był cesarzem, mimo, że to słowo pochodzi od jego imienia i wszystkie poczty cezarów rozpoczynają się od jego postaci. Formalnie był on dożywotnim dyktatorem republiki. Wprawdzie był moment, gdy próbowano koronacji, ale nie został on dobrze odebrany. Cała ta sytuacja była przykładem talentu dyplomatycznego Cezara. Otóż w czasie igrzysk Marek Antoniusz wręczył mu diadem m...

Gdyby tylko Akwinata wiedział...

   Tukidydes spychający nas na krawędź konfliktu nuklearnego nie wyczerpuje problemów tłumaczeń z języków martwych. Klasycznym tego przykładem jest niekończący się proces tłumaczenia Starego Testamentu. Czasami wydaje mi się, że muzułmanie mają rację, gdy twierdzą, że należy raczej uczyć się arabskiego, niż tłumaczyć Al-Quran. Na przykład w Księdze Rodzaju już w drugim wersie trafiamy na minę w postaci frazy tohu wa bohu . O ile wyraz wa oznacza spójnik „i”, to pozostałe wyrazy tak ślicznie się rymujące nie występują nigdzie poza tym wersem. Wariant nadający znaczenie „chaos i nieład” jest pewnego rodzaju wariantem optymalnym, w sensie „nic lepszego na razie nie odkryliśmy, więc przyjmijmy, że to właśnie oznaczają”.      Gorzej, gdy przejdziemy do Księgi Wyjścia i tam w rozdziale trzecimi czternastym wersie lokator gorejącego krzewu przedstawia się jako 'ehjeh 'aszer 'ehjeh , znane w naszym tłumaczeniu jako Jestem Który Jestem . Wspaniałe. Doskonale roz...

Jak Tukidydes rozpętałby trzecią wojnę światową

Tytuł niniejszego posta w celowy sposób jest prowokacyjny i tabloidalny. A żeby było ciekawiej, jego sednem jest ochrona ginącego gatunku philologus classicus .    Tukidydes jest jednym z ojców historiografii. Znany jest nam z jednego dzieła, ale za to wiekopomnego (o czym sam autor nieskromnie wspomina). Jego „Wojna peloponeska” jest niezwykłym opisem konfliktu, który Ateny i Sparta toczyły kilkadziesiąt lat, i którego efektem było wyniszczenie klasycznego systemu greckich polis.    Wojna peloponeska była toczona między dwiema potęgami, które rzadko kiedy walczyły ze sobą bezpośrednio, a raczej wspierali lokalne konflikty swoich aliantów, lub wręcz rozgrywali konflikty traktując ich jak figury szachowe, żeby wspomnieć u zarania wojny konflikt Korkyry i Koryntu, czy napaść prospartańskich Teb na wierne zawsze Atenom Plateje. Rzadkość bezpośrednich walk między hegemonami wynikała po trosze z odmiennych predyspozycji militarnych. Siłą Aten była flota. Niczym osie...