Konkluzja wujka Staszka #7: Crowley kontra św. Katarzyna
Ledwie rok minął od
awantury o Sashę Grey na krakowskim festiwalu Unsound, a znów o tej imprezie robi
się głośno i (nie)ciekawie. Chodzi o występ zespołu Current 93,
który miał się odbyć w kościele św. Katarzyny.
Jak donoszą media tu i
tu, pewien bloger uznał, że zespół propaguje satanizm, gdyż w
jego znaku figuruje „odwrócony pentagram”. Dla zilustrowania jak
odwrócony pentagram nie wygląda
zaprezentuję teraz rzeczone logo:
Logo zespołu Current 93, którego trzeba się najpierw mocno naszukać, bo jakoś go nie eksponują. | Znalezione w końcu tu |
Kuria
nieco się zlękła i kazała proboszczowi wyprosić muzyków. Oni (w
gruncie rzeczy sam jeden David Tibet, wokół którego cały projekt
C93 się kręci), zaczął krzyczeć, że jest chrześcijaninem, że
umie po koptyjsku i czytał apokryfy Nowego Testamentu w oryginale.
To pięknie. Ale ten znak w tle, za krucyfiksem, to znak związany z
thelemą, gałęzią... hmmm... ezoteryki, którą umyślił Aleister
Crowley, a którą pan D. Tibet się tak prywatnie i zawodowo fascynuje. I nie przeszkadza mi, że pan D. Tibet w czasie, który jest
mu dany, próbuje połączyć thelemę z chrześcijaństwem. Trochę
przeszkadza mi, że chcieli zagrać ten koncert w kościele, ale nie
będę tłumaczył się dlaczego. Natomiast bardzo przeszkadza mi
obustronna ignorancja.
Bo
jeśli pan D. Tibet chce nazywać się chrześcijaninem będąc
jednocześnie thelemitą, a pan K. Osiejuk chce nazywać go satanistą, mimo, że tenże jest thelemitą, to
proponuję dla A. Crowleya nobla z medycyny (co z tego, że
pośmiertnie), a Cthulhu na prezydenta. A co, jak nonsens, to
nonsens. Po całości.
Komentarze
Prześlij komentarz