Deus est machina
Po opowiadanko „Zdrowaś Matko” sięgnąłem dzięki urywkowi zamieszczonemu na głównej stronie Esensji: Obecność pradawnego bytu wibrowała tuż pod ziemią. Bezduszna masa pochłaniała kolejne, coraz liczniejsze i bardziej złożone istnienia, a niebieskawa mgła zaczęła kłębić się zwartym gobelinem na wysokości pożółkłych źdźbeł trawy. Dopiero teraz Siedmiu poczuło zmianę. J. Szajkowska „Zdrowaś Matko” Pomyślałem sobie: „to będzie zły tekst, muszę go przeczytać”. No i zabrałem się za lekturę. Nie minęło trzy setki słów i natknąłem się na taki kwiatek: Bogini z rozkoszą sięgnęła do mocy nagromadzonej przez stulecia wznoszonych modłów. Nie mam do autorki pretensji o to zdanie. Ono jest tak znamienne dla naszej współczesnej kultury, że wręcz klasyczne. Potrzeba naprawdę chłodnego spojrzenia i dystansu jak stąd do gwiazdozbioru Liry, żeby zrozumieć, jak bardzo jest ono podszyte mechanistycznym paradygmatem newtownowskiej fizyki. Trzeba mieć dystans, jaki miał Roger Zelazny: ...