„Pierścienie Władzy”, czyli co jeszcze da się zepsuć?

E. Delacroix „Mordowanie kanonu tolkienowskiego” ( źródło ), brodaczem w bieli jest księgowy Amazonu Rok temu na ekrany kin weszła „Diuna” Villeneuvea. Obawiałem się tego filmu i wiązałem z nim wielkie nadzieje. Okazał się świetną ekranizacją. W tym roku do strumienia (czy też kloaki) Amazona wpadł serial „Pierścienie Władzy”, będący luźno oparty na Dodatku B: Kronika Królestw Zachodu do powieści „Władca Pierścieni” J. R. R. Tolkiena. Nie na „Silmarillionie”, nie na „Niedokończonych opowieściach”. Na prostym kalendarium. Pole do popisu wielkie jak stepy akermańskie. Obawiałem się tego serialu i wiązałem z nim wielkie nadzieje. No cóż… Skupię się tylko na spójności z tekstem, który wskazali sami TFUrcy serialu. Przyjrzyj się proszę, jak kształtują się podane przez twórcę uniwersum, autora „Władcy Pierścieni”, daty zdarzeń, które zostały włączone do fabuły serialu: Druga Era: ok. 1200 Sauron próbuje...