Temat na stronę
Gdy Umberto Eco wydał „Cmentarz w Pradze” wybuchła wrzawa: że za grube, że za ciężkie, że właściwie to o co chodzi, że po grzyba ten pamiętnik itd. I na koniec konkluzja, że takie bełkoty satysfakcjonować mogą jedynie zboczonych wykształciuchów, a ludzie to wolą jakąś lekką i zgrabną historyjkę o współczesności. I może jakiś kryminał. Gdy Umberto Eco wydał „Temat na pierwszą stronę”, który jest krótką, zgrabną opowieścią o tym jak się „robi” dzisiejszą prasę, z wątkiem spiskowym i morderstwem, to nikt nic nie powiedział. Kilka osób ziewnęło i przeszło nad książką do porządku dziennego. To nie fair. Do rąk dostajemy książkę „podwójnego zastosowania”. Osoby zainteresowane prostszą rozrywką otrzymują nienajgorzej skonstruowany thriller zaczynający się od tego, że głównemu bohaterowi zabrakło rano wody w kranie. A wieczorem była. Może wzruszylibyśmy ramionami (i on też), gdyby nie fakt, że przyczyną braku wody było zakręcenie zaworów w mieszkaniu. To oznacza, że ktoś w