Kolor unicestwienia
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDW0EAO4923Q8LYYPPIVdK3xSedOlrw3gY0e4KxELUyscjGhf6nLZY2BJEAfO3INBvnlS0pOxkIykcATesGChUHcvmhWOYFFcKtpYnnyttQY2KGLEoH9TqSZenvBvpk5D2L5sArnFgSWGOhKZMSus4HmCRFgOO1Rwcsf0uUhRTLKfxufyM_GfdpaIh/s320/Color-Space-2.jpg)
Pisząc o ekranizacjach prozy Lovecrafta ma się wrażenie opisywania dziejów jakiejś klątwy lub porywania się rzecz niewłaściwą, jak ekranizacja finału piątej symfonii Beethovena. Krótko mówiąc: wielu by chciało, nikomu się nie udało. Prawie. Wspominałem o filmach „Coś” J. Carpentera i „Obcy: ósmy pasażer « Nostromo »” R. Scotta jako przykładach bardzo dobrych filmów inspirowanych motywami prozy Lovecrafta. Ale na tym nie koniec. J. Carpenter w 1994 roku ukończył film „W paszczy szaleństwa” („In the Mouth of Madness”) - nawiązanie do powieści, którą wałkowaliśmy ostatnio jest oczywiste. Temat jest niezwykle luźno powiązany z twórczością Lovecrafta, raczej przenosi pewne wrażenia, sugestie. Różnie o tym filmie się mówi. Jest w nim także jakiś zaprzepaszczony potencjał. To trzeba byłoby zobaczyć z jednej strony, a z drugiej strony trudno mi do tego filmu zachęcać z czystym sumieniem. No ale nadal mówimy o filmach dotykających motywów lovcraftowskich, a nie o ekranizacjach.