O wykręcaniu ludziom numerów
„Wykręcić
komuś numer” to inaczej sprawić kłopot. Jakie jest pochodzenie
tego związku frazeologicznego, to temat na inną rozmowę. Tematem
dzisiejszego postu jest przedstawienie jak fikcyjne numery
telefoniczne uprzykrzają ludziom życie.
Być
może słyszeliście kilka miesięcy temu o problemie numeru z
serialu „Squid game”. W pierwszych odcinkach pojawia się
tam wizytówka tajemniczej organizacji, która oferuje grubą gotówkę
w zamian za wygrane w dziecięcych grach. Oglądając ten serial w
wersji obecnej, można zwrócić uwagę, że numer jest
sześciocyfrowy. Długość, która byłaby wystarczająca w
przypadku Monako czy Bhutanu, zdecydowanie nie przystaje do Korei
Południowej. Otóż ten numer musiał zostać wyedytowany cyfrowo po
rozpoczęciu emisji filmu. Oryginalnie numer był ośmiocyfrowy. Gdy
dodało się do niego prefiks koreańskiej sieci komórkowej: 010,
utworzyć można było pełen numer telefoniczny… który należał
do pewnej kobiety niezwiązanej z filmem. Kobieta ta została
zbombardowana tysiącami połączeń, w których ludzie domagali się
„włączenia ich do gry”. To całkowicie uniemożliwiło jej
prowadzenie swojej działalności gospodarczej, a nawet normalne
życie – no bo jak tu wytrzymać, gdy o trzeciej nad ranem w
słuchawce ktoś desperacko dyszy do słuchawki, że z powodu długów
chce przystąpić do gry polegającej na mordowaniu innych graczy?
Gdy
szambo zaczęło się rozlewać, wytwórnia filmowa zaoferowała
równowartość osiemdziesięciu pięciu tysięcy dolarów za
sprzedaż tego numeru. Właścicielka stwierdziła, że ma ten numer
od dziesięciu lat i znają go wszyscy jej kontrahenci, więc nie ma
takiej opcji, żeby jeszcze sobie psuła interes. Nolens volens
wytwórnia wyedytowała obraz w filmie i taką wersję teraz możemy
oglądać na Netflixie.
Tak
sobie pomyślałem, że amerykańska kinematografia już od
dziesiątków lat ma ten problem rozwiązany. Gdy kiedykolwiek
usłyszysz w hollywoodzkim filmie numer telefonu, zaczynać się on
będzie od numeru 555, który jest specjalnie ustalony jako prefiks
fikcyjnych numerów oraz usług publicznych (np. informacji
telefonicznej), co powoduje, że koreańska sytuacja nie powtórzyłaby
się w USA.
Ku
memu zdziwieniu, dowiedziałem się, że prefiks 555 nie okazał się
skutecznym zabezpieczeniem.
Może
kojarzysz Garego Larsona – jednego z bardziej znanych grafików
rysujących zabawne obrazki do gazet i kalendarzy. Jego seria „Far
side” jest klasykiem humorystycznych grafik, choć nie wszyscy
rozumieją jego surrealistyczny humor. W 1994 opublikował on rysunek
pod tytułem „Graffiti in hell” (w załączeniu). Jak widać, w
Piekle pojawiają się obrazki i napisy uznawane TAM za obraźliwe i
nie na miejscu. Zatem mamy ptaszki, motylki, kwiatki i numer telefonu
opatrzony komentarzem „Jeśli chcesz mile pogawędzić, zadzwoń do
Szatana: 555-1232”. No i wszystko byłoby na miejscu, gdyby sprawa
zamknęła się na terytorium USA. Ale obrazek przedrukowano w
Australii, a tam 555 jest prefiksem stosowanym normalnie w sieci
telefonicznej dla abonentów. Co ciekawsze – ponieważ
Australijczyków jest mniej niż Polaków, więc w połowie lat
dziewięćdziesiątych wystarczały im siedmiocyfrowe numery
telefonów. I teraz przedstaw to sobie: mieszkasz sobie gdzieś w
buszu niedaleko Perth, prowadzisz hodowlę owiec i pewnego dnia
dzwoni do Ciebie nieznany numer z pytaniem: „Czy to ty,
Szatanie?...”
Komentarze
Prześlij komentarz