Beduini z Saint Germain
Teoretycznie
tłumaczenie z obcego języka jest proste: pokazujemy sobie ten sam
przedmiot i nazywamy go, każdy w swoim języku. Ale przekład
słowo-na-słowo nie wyczerpuje problemu (czego dowodem stan obecny
Google Translate i jakość tłumaczeń handlowych). Jest o wiele
więcej elementów. Jest gramatyka. Jest kontekst wypowiedzi. Jest
kontekst kulturowy (którego najłatwiejszym elementem są idiomy).
No i jest struktura tekstu. O czym przekonałby się Adam Mickiewicz,
gdyby mógł teraz zajrzeć na wykłady z arabistyki.
Przebywając w Paryżu,
Mickiewicz zetknął się z francuskimi przekładami poezji
arabskiej, w tym tej okresu dżahilijji,
czyli niewiedzy, która
panowała przed przyjściem Proroka. Mówiąc bardziej naszym
językiem: chodzi o okres przedmuzułmański. Wykształciła się
wtedy pewnego rodzaju figura kulturowa wojownika
nazywanego suluk,
podobna europejskiemu etosowi
błędnego rycerza. Chodzi o samotnych wojowników, najlepiej
nieszczęśliwie zakochanych, skłóconych z plemieniem, swoim bądź
sąsiadów i układających pieśni. Doskonały materiał w dobie
europejskiego romantyzmu.
Na
początek przełożył kasydę
pt. „Szanfary”. Szanfary, tak naprawdę Asz-Szanfara, był
sulukiem z pierwszej
połowy VI wieku. Porwany za młodu z południa Arabii przez północne
plemię Salamitów, gdy dowiaduje się o swoim pochodzeniu ucieka na
pustynię i szuka pomsty na swoich prześladowcach. Był ponoć
świetnym biegaczem i skoczkiem (powiedzielibyśmy – atletą),
a w pamięci zapisał się jako rewelacyjny poeta. Jedną z jego
kasyd Adam Mickiewicz
przełożył z francuskiego na polski zaczynając w taki oto sposób:
Bracia moi!
Postawcie wielbłądy na nogi,
Dzisiaj Szanfary
jedzie między wrogi,
Gotowe juki, rzemień
do garbów przycisnął:
Dalej w drogę, noc
ciepła i księżyc zabłysnął.
Dalej – jeśli
przed skwarem na ziemi są cienie,
Dla mężnego przed
hańbą znajdzie się schronienie;
I nie będzie mu
ciasno, jeśli przy rozumie
Gonić rozkosz a
zgubie wymykać się umie.
A.
Mickiewicz „Szanfary, kasyda z arabskiego” (fragment)
Nie
lubię Mickiewicza, ale ten przekład to miód. Pełny
tekst dostępny jest pod tym adresem. Dla
kontrastu wiersz kolegi Asz-Szanfary – Ta’abbata Szarrana w
przekładzie filologicznym A. Witkowskiej i J. Daneckiego:
***
Jeśli nie
przechytrzysz upartego losu,
stracisz i będziesz
cierpiał, póki nie uciekniesz.
Jeśli jednak masz
upór i siłę,
jeśli przed żadną
troską nie uciekasz,
mężnie zmierzając
do swojego celu,
wszyscy mogą
powiedzieć: Patrzcie, oto człowiek,
który potrafi
walczyć z własnym losem.
Ta’abbata
Szarran, tłum. A. Witkowska i J. Danecki
Zgrzyta
niczym arabski piach, gdy się między wielbłądzie zęby dostanie.
Wróćmy do Mickiewicza, który porwany tematem popełnił utwór,
który tak się zaczyna:
Jak łódź wesoła,
gdy uciekłszy z ziemi
Znowu po modrym
zwija się krysztale,
I pierś morza
objąwszy wiosły lubieżnemi
Szyją łabędzią
buja ponad fale:
Tak Arab, kiedy
rumaka z opoki
Na obszar pustyni
strąca,
Gdy kopyta utoną w
piaszczyste potoki
Z głuchym szumem,
jak w nurtach wody stal gorąca.
Już płynie w
suchym morzu koń mój i rozcina
Sypkie bałwany
piersiami delfina.
Coraz chyżej. coraz
chyżej,
Już po wierzchu
żwir zamiata;
Coraz wyżej, coraz
wyżej,
Już nad kłąb
kurzu wylata.
Czarny mój rumak
jak burzliwa chmura,
Gwiazda na czole
jego jak jutrzeńka błyska,
Na wolę wiatrów
puścił strusiej grzywy pióra,
A nóg białych
polotem błyskawice ciska.
Pędź, latawcze
białonogi!
Góry z drogi, lasy
z drogi!
A.
Mickiewicz „Farys”
Dokładnie
pełny tytuł to „Farys, kasyda
na cześć emira Tadż-Ul-Fechra ułożona, Janowi Kozłów na pamiątkę przypisana”.
No
dobrze, ale czym była ta kasyda?
Tu musimy wejść w temat poezji arabskiej i poezji w ogóle.
Arabowie, zwłaszcza okresu dżahilijji,
wielką
admiracją darzyli poezję.
O kunszcie poetyckim
świadczyły nie tyle zgrabne
rymy, co metrum, rytm
wiersza. A wśród tych wierszy wyróżniali pewne typy, tak ja my
wyróżniamy np. sonety.
Kasyda
ma pewną, określoną strukturę. Kasida
(tak w oryginale stoi) jest dość dobrze opisana już od IX wieku,
tyle, że w pismach arabskich. Kasyda zaczynać ma się od
wspomnienia obozowiska, następnie ma wspominać mieszkańców tych
obozowisk, którzy już odeszli, w przeciwieństwie do ludzi
osiadłych, potem płynnie przejść do wspomnienia miłości, która
odeszła. Potem przechodzi do opisu trudów podróży i do celu
samego utworu: panegiryku lub paszkwilu na kogoś (to już za czasów
umajjadzkich, w dżahilijji
panegiryk nie był sensem utworu. Czego nie ma w całym tym opisie i
w utworach, na podstawie których został sporządzony? Refrenu. Co
wsadza Mickiewicz w swój utwór? Refren.
(…)
Pędź, latawcze
białonogi!
Góry z drogi, lasy
z drogi!
(...)
Pędź, latawcze
białonogi!
Skały z drogi, sępy
z drogi!
(...)
Pędź, latawcze
białonogi,
Sępy z drogi,
chmury z drogi!
(...)
Ja pędzę, ja nie
znam trwogi.
Pędź, latawcze
białonogi!
Trupy, huragany z
drogi!
(...)
A.
Mickiewicz „Farys”
Jeszcze
raz: kasyda jest
utworem o pewnej strukturze, niezachowanie struktury przekreśla
bycie kasydą.
Podobnie haiku ma mieć
trzy wersy o
strukturze sylabicznej 5-7-5, a jeśl ma cztery wersy i losową liczb
sylab, to już nie jest haiku.
Jeśli utwór ma więcej niż
czternaście wersów, to nie jest sonetem.
To
co zrozumiał A. Mickewicz, to że kasyda
jest poematem o podróży przez pustynię. To czego Mickiewicz nie
wiedział, to tego, że kasyda
ma swoją ściśle opisaną strukturę, w której opis podróży jest
jedynie częścią a refreny nie występują.
Skądinąd
„Farys” jest bardzo fajnym utworem. A wers „Trupy,
huragany z drogi!” bawi
mnie nieodmiennie od długich lat wizją romantycznej apokalipsy
zombie.
Komentarze
Prześlij komentarz