Moce astrologów
Gdy chodziłem do szkoły, uczono nas o rodzajach narracji. Że
narracja w utworach fabularnych jest pierwszoosobowa lub
trzecioosobowa i prowadzi się ją w czasie przeszłym lub
teraźniejszym. I koniec. Pierwsza myśl, która mi się od razu
nasunęła: a nie można prowadzić narracji drugoosobowej?
Naturalnie można. Ale jest to trudne.
Czystej narracji drugoosobowej na dłuższą metę chyba nie warto
stosować, gdyż będzie to trudne. Ale użycie jej w większych
partiach tekstu, tak jak zrobili to autorzy „Faceless Old Woman Who
Secretly Lives in Your Home”, gdy Staruszka Bez Twarzy zwraca się
do Craiga opowiadając mu co zrobiła i tłumacząc dlaczego to
uczyniła, jest nader interesujące. Dodać tu należy, że ona tak
naprawdę opowiada to czytelnikowi, gdyż Craig jej zwyczajnie nie
widzi i nie słyszy. Strindberg polubiłby to.
Następna myśl: a narracja prowadzona w czasie przyszłym? Piękny
przykład dał Houellebecq w swojej „Uległości” pisząc ostatni
rozdział, w którym główny bohater i narrator kreśli perspektywę
swojej konwersji na islam:
Rankiem specjalnie dla mnie zostanie otwarty hammam, zazwyczaj
zamknięty dla mężczyzn; ubrany w szlafrok przejdę długim
korytarzem z biegnącymi po obu stronach arkadami i kunsztownymi
mozaikami na ścianach; (…). Następnie włożę przygotowane na tę
okazję nowe szaty i wejdę do dużego pomieszczenia, przeznaczonego
na czynności rytualne.
Wokół mnie zapadnie cisza.
M. Houllebecq „Uległość” (tłum. B. Geppert)
A teraz wyobraźmy sobie kumulację: narracja drugoosobowa w czasie
przyszłym. To musi być coś non plus ultra, prawda? Potrzeba
do tego kunsztu literackiego, by w ogóle tak okiełznać język i
sprawnie konstruować zdania, a z drugiej strony wymaga wyrobionego
czytelnika, który doceni tę formę i nie ulegnie zniechęceniu
przez jej wyrafinowanie, prawda?
Otóż nie.
Narracja drugoosobowa w czasie przyszłym jest powszechnie
spotykana, dotyczy głównie czasopism dla gospodyń domowych i
niewyrobionych intelektualnie czytelników, którzy łapczywie
pochłaniają utwory w niej pisane tydzień po tygodniu i miesiąc po
miesiącu.
Oto przykłady:
Już wkrótce czeka Cię daleka podróż.
https://nto.pl/horoskop-codzienny-na-czwartek-10-grudnia-2020-r-dla-wszystkich-znakow-zodiaku-wrozba-na-dzis-dla-barana-byka-blizniat-panny/ar/c11-15337960
Dziś petenci mogą być Twoim największym zmartwieniem i
problemem. Telefony będą się urywały, maile przychodziły jeden
za drugim, tylko z rozwiązywaniem tych spraw nie za bardzo nadążysz.
Nie denerwuj się. Jutro nadgonisz zaległości.
https://horoskop.wp.pl/horoskop/horoskop-dzienny/baran (dostęp z
dnia 10.12.2020 r.)
Masz dziś doskonały dzień na randkę. Jak jesteś w związku to
wyciągnij swoją drugą połówkę na spacer lub do kawiarni. Jak
jesteś wolna to randka może okazać się bardzo obiecująca na
przyszłość.
https://horoskop.wp.pl/horoskop/horoskop-dzienny/strzelec (dostęp z
dnia 10.12.2020 r.)
Czy czujesz zawód? Niepotrzebnie. Tak, też dostrzegam, że te
„wróżby” napisane są jakościowo słabym językiem („jak
jesteś wolna (...)” zamiast „jeśli jesteś wolna(...)”). Ale
widzę tu zjawisko, które napawa mnie grozą i podziwem: oto ludzie,
którzy są modelowymi czytelnikami tych tekstów zaczynają w nie
wierzyć. A wiara jest aktem woli (tak wywodzi T. Merton). Czytelnicy
zaczynają kształtować swoje decyzje podług przeczytanych
horoskopów. Szukają znaków potwierdzających. Nierzadko udaje im
się pokierować swoim życiem według przeczytanej porady.
Wyobraź sobie panią Halinkę, zodiakalnego Barana, która przeczytawszy przytoczony horoskop idzie do pracy i realizuje go poprzez niespieszną lekturę maili i spokojne tempo odbierania telefonów. Powstałe na koniec dnia zaległości kwituje: „jutro to nadrobię”. Gasi światło i idzie do domu.
W ten
sposób ziszcza się Literatura Ostateczna: oto autor horoskopu
pisze prawdziwe życie swoich czytelników.
Scorpio, autor: jjlovely (źródło) |
I wówczas pędzel dokonał swego rzutu — i plama na oku
spoczęła — i przez jedno mgnienie mistrz trwał w zachwyceniu
przed dziełem spełnionym, lecz w chwilę potem, gdy przedłużył
jeszcze swe oglądanie, zadrżał — i zbladł — i wręcz się
przeraził! I głosem wzburzonym krzycząc: — „Zaiste! To życie
samo!” — odwrócił się znienacka, aby zaoczyć swoją kochankę.
Ta wszakże już nie żyła.
E. A. Poe „Portret owalny” (tłum.B. Leśmian)
Komentarze
Prześlij komentarz