Kopanie szybu Babel
Najsampierw
muszę wyjaśnić, że moje rozmyślania na tematy starotestamentowe
nie mają charakteru antyreligijnego. Nie chodzi mi, by odzierać
święte pisma z ich niezwykłości i sprowadzać do zbioru opowieści
pod tytułem „Klechdy hebrajskie”. Raczej zauważam ich
skomplikowaną genezę i naleciałości, które same w sobie są dla
mnie fascynującym zabytkiem archeologii myśli i fabuł.
A teraz do ad
remu.
Kogo
Bóg uczynił nosicielami swojego Słowa? Koczowników. Skąd pewność
w moim stwierdzeniu? Ano z pierwszej w historii sprawy kryminalnej,
czyli zabójstwa Abla (Rdz 4,1-15). Przeczytajcie proszę uważnie.
Kolejność jest taka: najpierw powiedziano, że Kain jest rolnikiem,
zaś Abel – pasterzem. Potem, że każdy składał ofiary Bogu.
Następnie, że Bóg nie chciał patrzeć na ofiarę Kaina, zaś
ofiarę Abla przyjął. Dopiero gdy dochodzi do pierwszej rozmowy
Kaina z Panem, Pan usprawiedliwia swą wzgardę wspominając coś o
bliżej nieokreślonych grzechach Kaina. No i Kain zabija Abla w
przypływie zazdrości. A tak naprawdę zabija go, żeby napiętnować
kulturę rolników jako kulturę wzgardzonych przez Boga zabójców.
Bo winą Kaina nie były jego postępki, ale osiadły tryb życia
związany z ranieniem ziemi przy użyciu pługa.
Ale
niechęć koczowników do rolników jest niczym wobec ich wstrętu do
mieszczuchów. Koronnym przykładem jest tu jedenasty rozdział
Księgi Rodzaju, gdzie w wersach od pierwszego do dziewiątego
ukazano zagładę miasta Babel. Przyjrzyjmy się tekstowi w wersji
Biblii Tysiąclecia:
Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną
mowę, czyli jednakowe słowa. A gdy wędrowali ze wschodu, napotkali
równinę w kraju Szinear i tam zamieszkali.
I mówili jeden do drugiego: «Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu». A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, rzekli: «Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi».
A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, i rzekł: «Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!»
W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi.
I mówili jeden do drugiego: «Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu». A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, rzekli: «Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi».
A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, i rzekł: «Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!»
W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi.
Ciekawostki,
na które należy zwrócić uwagę, są – w moim mniemaniu –
dwie. Po pierwsze, że założono istnienie jednego prajęzyka. Po
drugie, że Bóg mówi w liczbie mnogiej. Nie jest to wbrew pozorom
pluralis maiestaticus, lecz naturalna kolej rzeczy, gdy wziąć
pod uwagę, że w Księdze Rodzaju słowem tłumaczonym jako „Bóg”
jest „ELOHIM”, czyli pluralis hebrajskiego słowa eli,
oznaczającego istotę boską. Czyli „Bogowie”.
Bardzo
osobliwy jest lęk Boga przed omnipotencją ludu mającego wysoką
wieżę jako rodzaj symbolu scalającego. Ukazanie tego lęku, czy
też zachłannej zazdrości o wszechmoc każe i widzieć w tym
tekście skazę. Wydaje się być on adaptacją plemiennej legendy,
którą koczownicy usprawiedliwiali swój tryb życia. Jakby chcieli
młodym wytłumaczyć dlaczego mają dalej marznąć w namiotach i
doić krowy o poranku. „Pójdziesz do miasta i się z nikim nie
dogadasz”, taki morał przedstawia stary, koczowniczy i
politeistyczny mit zaadoptowany do Genezis w charakterze przestrogi
przed pychą i wiarą we własne siły. A także do pokazania, że
Bóg tych Babilończyków nigdy nie lubił.
Ciekawostką
już zupełnie osobną jest dokładne określenie kolejności
rozwoju: najpierw pojawia się technologia (ceramika i spoiwa
bitumiczne doskonalsze od suszonej gliny), a z nią dopiero
przychodzi możliwość budowy miasta.
Na koniec nasuwa się pytanie: po co nam miasto? Ale to już
temat na zupełnie inne rozważanie.
Kopiemy
szyb w zapadającym zmierzchu,
Kopiemy
Szyb Babel
Zbyt
wysoko znajdował się nasz punkt widzenia
Kopiemy
Szyb Babel
EINSTÜRZENDE
NEUBAUTEN „Der Schacht Von Babel”
Bardzo poboba mi się analiza Biblii z punktu widzenia zachowanych w niej mitów. Spotkałam się z takim zdaniem któregoś z literatów, że gdyby miał wziąć ze sobą jedną książkę na bezludną wyspę, to byłaby to Biblia, ponieważ zawiera wszelkie wąrki fabularne i masę bohaterów. I nie sposób się z nim nie zgodzić.
OdpowiedzUsuńA ja się jednak nie zgodzę :) Nie wszystkie wątki fabularne. Ale faktem jest, że na podstawie tego co jest w Biblii, dałoby się wytworzyć kilkaset innych opowieści.
OdpowiedzUsuńCzęść już napisano...