Ostrze i honor
Niegodziwiec, którym
się obecnie zajmiemy – nietaktowny mistrz ceremonii Kōtsuke
no Suke – to ów nieszczęsny funkcjonariusz, który spowodował
poniżenie i śmierć księcia z Wieży Akō
i nie chciał umrzeć, jak przystoi samurajowi, gdy przyszła chwila
należnej zemsty. To człowiek, któremu wszyscy ludzie winni są
wdzięczność, pobudził bowiem do życia bezcenne uczucia
lojalności i był mroczną, choć nieodzowną przyczyną
nieśmiertelnego przedsięwzięcia. Około stu powieści, monografii,
prac doktorskich i oper upamiętniło ów czyn nie mówiąc już o
niezliczonych wizerunkach na porcelanie, na żyłkowanym lapis-lazuli
i na lace.
J. L.
Borges „Nietaktowny mistrz ceremonii Kōtsuke
no Suke”
Tym
długim cytatem z „Powszechnej historii nikczemności” Borgesa
chcę zacząć zastanowienie nad problemem honorowej śmierci. A
właściwie jej małego wycinka, jakim jest problem europejskiego
spojrzenia na seppuku (lub harakiri).
Część
z Was po powyższym cytacie już się zorientowała, że kanwą
naszych rozważań będzie „Chūshingura”,
zwana u nas „historią czterdziestu siedmiu roninów”. Tym,
którzy jeszcze owej historii nie znają spróbuję ją przedstawić
w kilku słowach.
Po
okresie krwawych wojen, które unaoczniły pozycję Cesarza Japonii
jako figury li tylko reprezentacyjnej, pozbawionej prawdziwej władzy,
rządy objął wszechwładny szogun Tokugawa. Nie w ciemię bity
„subwładca” wprowadza szereg przepisów, które mają zapobiec
ponownemu stoczeniu się Japonii w otchłań wojny domowej. Zasady
dotyczące noszenia broni, posiadania armii, egzystowania klanów
ninja, i wiele innych reform, które w naszej ocenie widzów z
ostatniego rzędu wygasiły romantyczny obraz Japonii, przyczyniły
się do ustabilizowania kraju.
Mimo
iż Tokugawa zaprowadził „nowy porządek”, społeczeństwo to
nadal było silnie konserwatywne. Jednym z symptomów tego był silny
nacisk na ceremoniał. Ale myliłby się ten, kto myślałby, że
połączenie pojęć „konserwatyzm” i „ceremoniał” oznacza
skodyfikowanie odwiecznych zasad. Otóż na pewno nie w Japonii.
Przykładem niech będzie wizyta Asano, pana Wieży Akō
w Edo, stolicy szoguna. O ile faktem jest, że ceremoniał określał
precyzyjnie ilość i rodzaj wstążek, którymi miała być
przyozdobiona sala audiencji, oraz kolor szat, które należało
nałożyć, to za każdym razem ten precyzyjny ceremoniał układany
był od nowa. Zdaje się nam to być paradoksem, ale tak to
funkcjonowało, dając świetne źródło utrzymania ludziom takim
jak Kira Kōtsuke no Suke.
Tenże człowiek miał pomóc Asano, wasalowi szoguna, przebrnąć
przez zawiłości savoir-vivre'u i w tym celu udał się do
Akō, by udzielić
konkretnych instrukcji. Jak się to odbyło, nie wiadomo.
Specjaliści zajmujący się tematem Chūshingury,
twierdzą, iż w oficjalnych dokumentach nie ma żadnej wskazówki
mogącej określić przyczynę nadchodzącej katastrofy. I może
dlatego stało się to polem szerokiego spektrum domysłów. Legendy
opowiadają różne wersje, w tym umizgi mistrza ceremonii do żony
Asano, zaś Borges przytacza wariant z poniżeniem księcia z Akō
poprzez nakazanie mu wiązania sobie sandałów (to tak, jakby
Kołłątaj powiedział księciu Lubomirskiemu, żeby mu zapiął
klamerkę u trzewika – zgroza etykietalna). Jak było - nie
wiadomo. Dość, że Asano w pewnym momencie chwycił miecz i ciął
Kirę. Asano ujęto niezwłocznie, Kira przeżył. W czasie procesu
żaden z nich nie pisnął słowem o tym, co było przyczyną. Asano
przyznać się nie chciał (stąd mroczne spekulacje), Kira
twierdził, że nic Asano nie zrobił, by sobie na to zasłużyć.
Sąd skazał Asano na popełnienie seppuku.
Problemem
po śmierci takiego pana (jap. daimyō)
jak Asano byli jego ludzie. Z samurajów, stawali się roninami –
bezpańskimi bojcami, którzy pozbawieni zostali sensu
egzystencji społecznej, a nierzadko i źródła utrzymania.
Dokładnie rzecz ujmując problemem była utrata honoru rodu. Można
było ją zatrzeć poprzez zatwierdzenie przez szoguna nowej głowy
rodu, jednakże procedura ta trwała już ponad rok. W „starym
porządku”, sprzed rządów Tokugawy, popełniliby junshi
(seppuku po śmierci daimyō)
i wszystko byłoby na miejscu. Ale Tokugawa zabronił tego zwyczaju.
Uwięzieni na tym świecie desperacko szukali drogi wyjścia.
I znaleźli – skazanie na seppuku po dokonaniu zemsty.
Przez
następny rok czterdziestu siedmiu spośród około trzystu jego
dawnych samurajów układało, ćwiczyło i doskonaliło plan zemsty,
jednocześnie skutecznie kamuflując się jako hazardziści,
rozpustnicy i alkoholicy, by zmylić czujność Kiry. I konfidentów
szoguna. Kamuflaż był tak udany, że gdy przywódca spisku,
Kuranosuke, leżał przed wejściem do herbaciarni, pijany do
nieprzytomności w kałuży własnych wymiocin, jakiś przechodzący
tam samuraj, rozpoznawszy pijaka, zelżył go i opluł za
doprowadzenie się do takiego stanu.
Rok
przygotowań nie minął bez niespodzianek. Ilość i natężenie
przypadków, które miały wtedy miejsce, przemnożona przez
wyobraźnię japońskich dramaturgów daje w Chūshingurze
efekt skrzyżowania wenezuelskiej telenoweli z serią filmów
„Szklana pułapka”. Do podstawowej historii inkorporowano w
charakterze wątków pobocznych fragmenty innych legend i utworów,
tworząc malowniczy gąszcz wydarzeń i charakterów, w którym
aktorzy muszą stać się przewodnikami, a od ich kunsztu zależy,
czy widz będzie zachwycony bogactwem fabuły, czy znudzony nadmiarem
i nieczytelnością wydarzeń. Ale zaszliśmy już na sztukę ze
ścieżki historii. Do ad remu!
Roninowie
uderzyli nocą. Pomijając szczegóły godne kamery Frankheimera, po
opanowaniu zamku znaleźli Kirę ukrytego w jakimś zakamarku
gospodarczym niegodnym pozycji samuraja. Zaproponowano mu popełnienie
seppuku, lecz odmówił, odrzucił miecz, skamlał o życie.
Nie oszczędzono go. Głowę Kiry zaniesiono na grób Asano, po czym
oddano się w ręce władz. Przez kilka tygodni za zamkniętymi
drzwiami radzono, co uczynić z roninami. Zachowali się zgodnie ze
starymi tradycjami, zrobili wszystko według drogi honoru, ale jednak
przekroczyli prawo. Tak naprawdę wiadomo było, że muszą umrzeć.
Pozostała tylko kwestia honoru: czy mają zostać skazani na śmierć
przez ścięcie ze związanymi rękoma, jak zbrodniarze, czy ma się
im udzielić pozwolenia na jego popełnienie (tsumebara). Ta
różnica symbolizuje wolność dysponowania własnym życiem –
fundament honoru samuraja. Finalnie pozwolono im popełnić
tsumebara. A że rzecz szerokim echem obiła się w ówczesnym
społeczeństwie, samuraj, który opluł pijanego Kuranosuke, również
popełnił seppuku w geście skruchy za odsądzenie od honoru
człowieka, który honorem konsekwentnie się kierował.
Dużo
tego słowa „honor”, prawda? Ale trzeba zrozumieć jego znaczenie
dla ówczesnej Japonii. W Europie tylko w średniowiecznych eposach
jest nań kładziony taki nacisk. Chyba apogeum (w moim odczuciu)
zachowań honorowych stanowi ścięcie Krymhildy przez Hildebrandta w
„Sadze o Nibelungach”. Krymhilda – królowa, której
Hildebrandt był poddanym, zamordowała bezbronnych, związanych
jeńców. Hildebrandt nie mógł – jak tłumaczy epos – inaczej
postąpić, by wyjść z tej sytuacji z honorem. Płakał, gdy ją
zabijał. Chūshingura
jest pod tym względem jeszcze bardziej zorientowana na honor.
Niehonorowy pozostaje tylko Kira, i to głównie nie przez swoje
postępki, lecz przez odmowę popełnienia seppuku.
Nie
mogę potępić Kiry. I zaraz wytłumaczę dlaczego. Medycznym sednem
seppuku nie jest rozcięcie powłok brzusznych. Nie to jest
przyczyną śmierci samuraja. Rozcięcie powłok brzusznych
spowodowałoby trwającą kilka godzin bardzo nieestetyczną
agonię. A skoro nieestetyczną,
to nieakceptowalną. Gest rozcięcia brzucha miał być tylko
wskazaniem, że samuraj nie lęka się nawet najboleśniejszej
śmierci. Natomiast po rozcięciu (czy nawet czasem tylko przebiciu
brzucha) główną rolę przejmował asystent, który długim mieczem
ścinał głowę seppukusha
(popełniającemu samobójstwo). To głównie od jakości kaishaku
(owej asysty) zależała
jakość śmierci seppukusha.
Szczególnie boleśnie, bardzo dosłownie boleśnie, przekonał się
o tym Mishima, dwudziestowieczny dramaturg, który odszedł w ten
sposób. Jego przyjaciel, który mu asystował, w silnym stresie
popełnił błąd i zamiast uśmiercić go jednym uderzeniem – dość
mocno Mishimę pokieraszował, nim udało mu się go ściąć.
Skoro
asysta jest tak ważna przy seppuku,
to jak wygląda sytuacja Kiry? Wyrwany ze snu starzec, któremu do
domu wtargnęło kilkadziesiąt krwawych upiorów, by pomścić
śmierć swego pana po prawie dwóch latach, spodziewa się z ich
strony wszystkiego najgorszego. Kto miałby mu pełnić kaishaku?
Jeden z mścicieli? Japońskie poczucie honoru nie jest tym samym,
czym jego europejski odpowiednik. Okrucieństwo nie jest w Japonii
piętnowane ujmą honoru. Jeśli nawet zaufany asystent może
przedłużyć agonię samuraja, to co dopiero wrogo nastawiony ronin,
który przez dwadzieścia dwa miesiące, na zimno, z narażeniem
życia, planował zemstę, a w wyobraźni dokonywał dziesiątki razy
jej aktu. Wystarczyłoby, żeby po prostu zwlekał z kirioroshi
(cięciem w kark oddzielającym głowę od tułowia). Wystarczyłoby.
Do tego dochodzi strach, adrenalina i dławiąca potrzeba życia.
Pamiętacie, jak w „Szeregowcu Ryanie” Niemiec miał wykopać
sobie grób, a potem być w nim zastrzelony? Jak w momencie bliskiej
śmierci zaczął kopać jak opętany dając znaki, że grób jest
jeszcze za płytki? Nie wiemy, co naprawdę zrobił Kira – jego
świadkami byli tylko jego zabójcy. A im nie zależało, by
podtrzymać pamięć o jego człowieczeństwie – sportretowali go
jako umierającego psa, bo ten obraz był elementem aktu zemsty.
Zwróciliście może
uwagę, że wszyscy niemal giną? Jako ciekawostkę podam, że w
europejskiej tradycji mamy „Hamleta”, w którym również wszyscy
umierają i na końcu zostaje Fortynbras, toczący wzrokiem po
zasłanej trupami scenie.
Jest jednakże
fundamentalna różnica między postrzeganiem honorowej śmierci w
kulturze europejskiej a japońskiej. W Europie samobójstwo jest
piętnowane, co jest wynikiem wpływów chrześcijaństwa –
wspomnijmy Judasza, który jest jawną kwintesencją cech
negatywnych, gdyż zdradził dla korzyści materialnej i popełnił
samobójstwo. Samobójców chowano poza obrębem cmentarzy. Samobójcy
mieli w postaci upiorów krążyć po różnorakich obiektach
budowlanych targając potępieńcze łańcuchy. Tymczasem w Japonii
samobójstwo jest manifestem wolności i odwagi. „Sam wybieram
moment śmierci i nikt nigdy nie zarzuci mi strachu przed jej bólem”
- to jest niewerbalny manifest seppuku.
Dlatego śmierć Chrystusa budzi lekki niesmak u Japończyków i w
skrajnych przypadkach próbują sobie tłumaczyć Golgotę inaczej,
np. że Chrystus wywołał iluzję swojej śmierci, a tak naprawdę
zbiegł by żyć u boku swojej... żony. Oczywiście mieszkał potem
w Japonii.
Kończąc
ten przydługi post zreasumuję: twierdzenie, że średniowieczni
rycerze i samuraje doby Tokugawy kierowali się honorem,
przedkładając go nieraz ponad swoje życie, jest prawdą. Jednakże
gdyby ktoś chciał postawić znak równości między zasadami honoru
jednego i drugiego, mógłby się zdrowo pomylić.
A
wszystkich, których zainteresował ten temat, zapraszam do Muzeum
Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha” w Krakowie, gdzie do 2
kwietnia trwa wystawa drzeworytów ilustrujących tę opowieść. I –
aby rozwiać wszystkie ewentualne wątpliwości dotyczące nepotyzmu
– tak: moja siostra jest kuratorem tej wystawy i jednym z
najlepszych w Polsce specjalistów w zakresie Chūshingury
:-)
PS.
Można
orzec, że popełniłem błąd. Ale oświadczam, że z pełną
świadomością stosuję jednocześnie imiona postaci historycznych i
tytuł adaptacji scenicznej (Chūshingura),
w której imiona te zostały zmienione. I tak w sztuce Asano nosi
imię Hangan, Kira – Moronao, Kuranosuke – Yuranosuke. Miłej
lektury drzeworytów!
Cieszę się, że mogłam poznać ciekawe spojrzenie na stary i nieźle już rozwałkowany temat.
OdpowiedzUsuń