Fizyka post mortem
Każdy zna taką figurę
kulturową, którą jest duch. Jako ducha
rozumiemy tu ludzką duszę, która po śmierci błąka się po
okolicy miejsca zgonu wyposażona w intelekt i wspomnienia życia
przedśmiertnego. Możemy ją znać także jako zjawę,
czy widmo. Nie
powinniśmy jej łączyć z upiorem,
który jest polską nazwą swojskiego (o zgrozo) wampira.
W
Wielką Sobotę telewizja TVN nadała film J. Zuckera z roku 1990 pt. „Uwierz w ducha” z Patrickiem
Swayze w roli ducha. Nie
widziałem przedmiotowego filmu w całości. Obejrzałem może
kwadrans, który pobudził mnie do śmiechu i myślenia. Nabrałem
strasznej ochoty na przepytanie scenarzysty, jak sobie wyobraża
oddziaływania fizyczna w kontekście ducha. To znaczy, jak sobie
wyobraża, to zobaczyłem, ale jak na to wpadł, lub z jakiej bezdni
bezmyśli to wziął – do tego sam już nie dojdę.
Oto
co widziałem.
Na
ducha
działa grawitacja – gdyż chodzi on po podłodze, miast miotać
się po okolicy, niczym bohaterowie (rewelacyjnej skądinąd)
„Grawitacji”. Naprzeciw grawitacji wychodzi siła spoistości i
sprężystości podłoża – duch
chodzi po podłodze, po schodach, a gdy przelatuje przez włamywacza,
pada na podłogę jak połeć mięsa. No właśnie. Przenika za to
przez ściany, drzwi, okna, ciała ludzkie. Czym różni się podłoga
od ściany? No ja wiem, nachyleniem względem gradientu pola
grawitacyjnego (tak zwane zagadnienie pojęć poziomu
i pionu).
Ale materiałowo? Dlaczego może przeniknąć przez drzwi, a wchodzi
na schody? No i dlaczego obowiązuje go ten poziom podłogi, zamiast
pochłonąć go jak bohatera „Najgłębszej pieszczoty”
Cortazara?
Skoro
nie może złapać niczego w ręce, ale może po tym wejść (schody
– ponownie), to mógłby spróbować wpływać na przedmioty
poprzez ich kopanie lub trącanie nogą, prawda? Ale jakoś tego nie
robi.
Na
ducha
działają siły innego ducha.
Widać to na przykładzie bójki w metrze. Oba duchy
się okładają, tarzają po podłodze i wypychają głowy poza
ścianę wagonu (po co? przecież nadjeżdżający pociąg nie
stanowi żadnej przeszkody, która mogłaby głowę duchowi
urwać!). Ale! W pewnym momencie duch
grany przez P. Swayze (nota
bene
świętej pamięci) wypada przez ścianę wagonu i zawisa gdzieś na
buforach, czy spada plecami na platformę (jeśli to bufory – czy
nie powinien przez nie przeniknąć?), a drugi duch
tłucze
szybę,
ewidentnie naruszając dotychczasowe zasady. Chyba, że coś jest na
rzeczy z tłuczeniem szkła jako działaniem przeciwdemonicznym
(bodajże hebrajskie), ale wtedy nasz bohater
w lanserskiej grzywce powinie wytłuc tę szybę wypadając przez
nią. A on ją przeniknął.
Po
co duchowi
ubranie? Żeby się widz mógł zidentyfikować z bohaterem. Nie, ja
nie wymagam, żeby widma
latały nagie po planie. Mogłyby wyglądać bardziej jak armia
umarłych z „Powrotu króla”. Ale jak tu polubić takiego
bohatera, który jest nieludzki? Wracając do tematu ubrania – jak
ono działa u ducha?
Skąd się bierze? Z odzienia pogrzebowego? Z tego, co miał na sobie
w chwili śmierci? (Może dlatego nie występują w filmach duchy
ludzi, którym suszarka wpadła do kąpieli?).
No, ale o co ja się czepiam? Czy film, który byłby spójny z fizyką, byłby po prostu nudny? Nie. Najlepszym przykładem wspomniana „Grawitacja” Cuarona, która jest obsypanym oskarami filmem o dramatycznych konsekwencjach trzech zasad dynamiki Newtona. Tu z resztą nie o czystą fizykę chodzi. Raczej o zdrowy rozsądek. Ustalenie reguł, których się przestrzegać będzie. W przeciwnym wypadku wydzie z tego paranoic-fiction na dopalaczach i zawstydzi samą Barbie Gill Graynor.
Jest
jeszcze cały szereg innych pytań, które można sobie zadać w
temacie „podstawy fizyki pozagrobowej”. Przyznam szczerze, że do
całego tego ciągu myśli skłonił mnie problem podróży w czasie
wskazany w opowiadaniu „Trzeba pomóc” Kiryła Bułyczowa. Mimo
całkiem słusznego postawienia sprawy w kontekście fizycznym, nic
nie przeszkodziło mu w korzystaniu ze storpedowanego przez siebie
mechanizmu przenoszenia w czasie w innych opowiadaniach z „Awarią
na linii” i „Listami z laboratorium” na czele.
Po
prostu, trzeba mieć dystans.
Dlaczego
stroszysz się na myśl o tej akurat niemożliwości?
S.
Rushdie „Harun i Morze Opowieści”
Komentarze
Prześlij komentarz