Piosenka roku 2014

Zbiera się ludziom na koniec roku na różne podsumowania. Wpisując się w ten nurt chciałem Wam napisać jaki utwór muzyczny określiłbym moją „piosenką roku”, czy też który z albumów byłby moim „płytą roku”.
   Okazało się, że albumy takie są dwa. Nie potrafię powiedzieć teraz, który  z nich podoba mi się  bardziej. Nie potrafię powiedzieć, który z utworów bardziej zasługuje na pokreślenie go „piosenką roku”, choć to określenie jest z gruntu fałszywe, gdyż jeden utworów jest instrumentalny. Zatem zaprezentuje je w kolejności alfabetycznej.
   Pierwszy zatem BRUNT z Guernsey, niezwykle dziwnej wyspy na Kanale La Manche, która leżąc o rzut beretem od francuskiego wybrzeża podlega koronie brytyjskiej, lecz nie należy do Unii Europejskiej. Z resztą, nie jest ważne komu kłaniają się mieszkańcy tej wyspy, lecz jak zaczarowaną muzykę BRUNT potrafi zagrać. Na swoim debiutanckim albumie o tytule „Brunt” oferują cudną odtrutkę na pop-rockowe zagubienie. Silny, gęsty stoner-rock, w którym gitara basowa nie czyni tła, lecz stanowi filar utworów. A najbardziej z nich energetyczny jest umieszczony pierwszym na płycie. Ladies and gentelmen, oto przed wami, prosto z mglistej wyspy Guernsey, BRUNT w utworze „St Felix of Nola":

http://brunt.bandcamp.com/track/st-felix-of-nola

Drugi z zespołów, które spowodowały, że odzyskałem wiarę w mocny, energetyczny stoner-rock, niczym z początków kariery MONSTER MAGNET, wywodzi się z jeszcze bardziej osobliwej (z punku widzenia występowania źródeł tej muzyki) okolicy. SOMALI YACHT CLUB, bo o nich mowa, jest zespołem nie urzędującym wprawdzie w upadłym państwie Rogu Afryki, lecz niedaleko naszej granicy - we Lwowie. Jako się rzekło: ich muzyka jest jakby bardziej skojarzona z amerykańskimi korzeniami, lecz nie wyrastają na epigonów MM, lecz raczej tworzą po swojemu gitarowe pasaże i krajobrazy w ciemnych, sfuzzowanych pastelach. A oto kawałek, który spodobał mi się najbardziej, otwierający ich drugą płytę „Sun” utwór zatytułowany „Loom”:
http://somaliyachtclub.bandcamp.com/track/loom

 Miłego słuchania!

PS.
Do ulubionych utworów tego roku zaliczyć też powinienem DEAD CAN DANCE „In Power We Entrust the Love Advocated”, lecz nie umieszczę tu linku, gdyż na YouTube.com ktoś zwinął wszystkie wystąpienia prócz bootlega podłej jakości i coverów THE GATHERING, a swojego konta ze Spotify.com nie odzyskałem do tej pory. Dla porządku dodam tylko, że utwór pochodzi z płyty „Garden of the Arcane Delights”, co oznacza, że w tym roku minęło mu już trzydzieści lat od jego publikacji. Ładna rocznica, a emocje słuchaczy nie ulegają zmianie!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wdowi post

Nim napiszesz post

Polak mały, sztuczka kusa

Wandalizm intelektualny

Śpiulkolot a sprawa polska

O wykręcaniu ludziom numerów

Accelerando

Konkluzja wujka Staszka #12: Pseudonimy

Pies imieniem Brutus

Paranormal Wilkowyje