Zapytaj o to jeszcze raz, Sfinksie

Dawno, dawno temu, gdy jeszcze młodzi ludzie chadzali po górach dla rozrywki, w długie burzowe wieczory, lub czasem mokre dni, w schroniskach grywaliśmy w gry. Ale nie na komórkach, których nikt podówczas nie miał, lecz w karty, szachy (magnetyczne szachownice – pamiętacie?) albo w kalambury lub zagadki. Ostatnia gra polegała na tym, że prowadzący opisywał jakąś niewiarygodną sytuację a zgadujący mieli ją wyjaśnić. Wolno im było zadawać pytania, ale tylko takie, na które prowadzący mógł odpowiadać „tak/nie/nie wiem”, lub w desperacji „do cholery, nieistotne!”. Naprawdę można było się zirytować, gdy lekko podchmieleni zgadujący pytają po raz trzeci czy bielizna martwego płetwonurka była z koniakowskiej koronki.
    Pokazała mi Małażonka stronę mocnopomocni.pl. Aplikacja tam umieszczona umożliwia nam grę w zagadki w uproszczonej wersji: wcielasz się w prowadzącego/prowadzącą, która wymyśla postać, a program, zadając pytania na które możesz odpowiedzieć „tak/nie/nie wiem/raczej tak/raczej nie” próbuje zgadnąć kogo masz na myśli.
    Jest niezły. Dysponuję sporą baza danych postaci i dosyć ciekawymi algorytmami. Usłyszawszy w radiu „No Woman No Cry” pomyślałem o Bobie Marleyu – odgadł go już po dziesiątym pytaniu. Odpowiedź „Twój szef” padła po siedmiu pytaniach. Ku memu zdziwieniu Daenerys Targaryen zgadł dopiero po osiemnastu pytaniach. Podobnie Aryę Stark, mimo zadania kilkunastu oględnych pytań po ustaleniu, że chodzi o postac z serialu „Gra o tron”: czy ma siostrę, starszego brata i blond włosy. Tak, tak, nie. Pozamiatane, zgadł.
    Ku większemu zdziwieniu – zgadł Corwina z Amberu. Po trzydziestu siedmiu pytaniach. Ale wysypał się na wspomnianym w ostatnim poście Dilvishu. Zgadywał go pięć razy po chyba czterdzieści pytań. Dwa razy wskazał na Drizzt Do'Urdena („Forgotten Realms”), i dwa razy na Koniasza (sam musiałem sprawdzić o kogo chodzi, bo nie czytałem jeszcze Żambocha), raz chyba Elryka z Melniboné (tego z Moorcooka). No poległ. Ale się szybko zrehabilitował.
   Zmęczony i senny popatrzyłem w sufit i przywołałem na myśl postać historyczną. Nie minęło trzydzieści pytań a pojawiło się takie: „Czy Twoja postać jest kimś w rodzaju króla?”. Tak. „Czy włada językiem tureckim?”. Tak. Odpowiedź: „Sulejman Wspaniały”.
   Naprawdę dobry skubaniec. Polecam ku rozrywce szukania granic jego bazy danych.

PS.
A propos tytułu. Wiecie, że najsłynniejsze zdanie filmu „Casablanca”, „Play it again, Sam”, wcale nie pada w filmie? Porażająca jest potęga kulturowego wmówienia.

Komentarze

  1. Jako akcja marketingowa - geniusz!
    Jako chwilowa zabawa - super!
    Granica bazy? - Tony Buzan ;D
    Y U dunno Tony, ha???? ;)

    /kszyh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę udawał, że jestem jakąś alfą i romeą w temacie znanych (i mniej) ludzi (i pozostałych), toteż sam zadałem sobie pytanie, takoż w języku Shakespearea (wracającego z targowiska): "...who the frell is Tony Buzan?". Na szczęście znała go Wikipedia. Ale Wikipedia zna też Dilvisha, spadkobiercę Selara. No fakt, że twórcę mind mappingu mogliby twórcy zabawy do swej bazy wrzucić.
      No i nigdy nie chciałem nawet udawać, że zabawa w zgadywanki z Agentem Trzech Liter może być czymś więcej, niż chwilową, aczkolwiek dobrą, rozrywką.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wdowi post

Nim napiszesz post

Polak mały, sztuczka kusa

Wandalizm intelektualny

Śpiulkolot a sprawa polska

O wykręcaniu ludziom numerów

Accelerando

Konkluzja wujka Staszka #12: Pseudonimy

Pies imieniem Brutus

Paranormal Wilkowyje